Highway ONE

Jadąc w patrolu z zespołem rozpoznawczym, widzę że zła sława tej drogi jest jak najbardziej zasłużona

Aktualizacja: 16.11.2011 14:56 Publikacja: 16.11.2011 14:49

Highway ONE

Foto: rp.pl, Janusz Walczak

- Zobacz tutaj, to dziura po ajdiku – Marcin, żołnierz z kompanii rozpoznawczej 15. Brygady Zmechanizowanej z Giżycka, pokazuje mi sporą wyrwę w asfalcie. Jedziemy drogą, nazywana Highway ONE. To najdłuższy, asfaltowy trakt w Afganistanie, prowadzi z Kabulu do Kandaharu – jego fragment biegnie przez przez prowincję  Ghazni, kontrolowaną przez polski kontyngent wojskowy.

Highway ONE cieszy się złą sławą. Jeszcze w Polsce słyszałam sporo opowieści i czytałam masę informacji o tym, jak Talibowie podkładają przy tej drodze ładunki wybuchowe tzw. IED (przez polskich żołnierzy nazywane „ajdikami"). Na skutek ich detonacji zginęło zresztą sporo żołnierzy koalicji, w tym także polskich. Większość ofiar to jednak przypadkowi cywile – Afgańczycy mieszkający w pobliżu.

Jadąc w patrolu z zespołem rozpoznawczym, widzę że zła sława tej drogi jest jak najbardziej zasłużona. Takich dziur w asfalcie, jaką pokazał mi Marcin jest tu sporo. - Dlatego, na początku kolumny zawsze jedzie samochód saperów – opowiada "Bart", dowódca zespołu rozpoznawczego. - Muszą dokładnie sprawdzić każdy kawałek ziemi.

Właśnie dlatego, kolumna pojazdów, w której jedziemy porusza się w iście żółwim tempie. Ciągle zatrzymujemy się i stoimy - czasem nawet godzinę. W tym czasie saperzy wychodzą, przeszukują drogę, oglądają każdy wystający z ziemi drut. Porucznik Radek, dowódca plutonu EOD (Explosive Ordinance Devace) z 2 Pułku  Saperów z Kazunia opowiada, że talibowie bardzo szybko się uczą. - Obserwują nasze metody a potem wykorzystują to do unowocześnienia swoich – mówi.

Najdokładniej saperzy sprawdzają tzw. przepusty, czyli kanały pod drogą, przez które odprowadzana jest woda. - Materiały wybuchowe są tam umieszczane, a gdy jedzie kolumna za pomocą na przykład kabli ładunek   jest detonowany – wyjaśnia Radek. Adam, podoficer z brygady saperów, dodaje że Talibowie coraz częściej umieszczają przy drodze tzw. „śpiochy". - Podkładają materiały wybuchowe  i zostawiają je  na dłużej, tak by wszystkie ślady się zatarły – mówi. - Gdy ziemia jest już ubita, rozjeżdżona i wysuszona wracają i czekają na okazję.

Opowiada, że na poprzedniej zmianie jego koledzy znaleźli „ajdika", tak dobrze zakonserwowanego, że by się do niego dostać żołnierze musieli kilofami kopać wyschniętą ziemie.

Saperzy mają przeróżne urządzenia, które pomagają im w pracy ale przyznają, że nadal najważniejsze są ich własne oczy i bagnet. - Roboty, czy urządzenia do wykrywania materiałów wybuchowych  wychodzą, gdy namierzamy podejrzane miejsce – opowiada Radek.

Jeden z przepustów wzbudził niepokój saperów. Miejsce było jednak trudno dostępne i trzeba było je wysadzić za pomocą plastyku, by sprawdzić czy nie ma tam pułapki. Na szczęście nie było.

Jedziemy do wioski oddalonej o ok. 10 km. od bazy wojskowej Ghazni. Zespół rozpoznawczy, dostał sygnał, że w jednej z wiosek, może być składowisko materiałów wybuchowych. Najpierw, żołnierze sprawdzają, czy teren jest bezpieczny. Saperzy – robią mieszkańcom testy na obecność materiałów wybuchowych.

Żołnierze z rozpoznania, wyciągają specjalne biometryczne urządzenie przypominające aparat cyfrowy. Najpierw robią zdjęcie Afgańczykowi, skanują siatkówkę oka i odciski wszystkich palców.  Potem wprowadzają jeszcze dane osobowe i po powrocie do bazy wysyłają to wszystko do koalicyjnej bazy danych. - To się nazywa hajdowanie od nazwy urządzenia, HIIDE  – wyjaśnia mi „Bart". Urządzenie bardzo szybko ustala też, czy sprawdzana osoba jest poszukiwania.

Rozmawiamy jeszcze z najstarszym mieszkańcem wioski. „Bart", pyta czy byli tu talibowie, kiedy, czy widział coś podejrzanego? Staruszek odpowiada, że są w okolicach ale do jego wioski nie zaglądają, że jak tylko widzą coś podejrzanego, to zaraz informują o tym najbliższy, miejscowy posterunek  policji. Żali się też na ochrony prywatnych konwojów, którzy potrafią się zatrzymać i złupić wioskę. Mówi, że ich jedyny majątek to owce – poza tym maja niewiele. Zresztą widok, bosych tym  i licho odzianych dzieciaków to potwierdza.

Wracamy. Siedzę w opancerzonym MRAP-ie i narzekam, że osiem godzin w hełmie i kamizelce kuloodpornej, to naprawdę nic przyjemnego. - Nie marudź twoja jest lekka – mówi Robert, żołnierz z zespołu rozpoznawczego, który w pojeździe siedział obok mnie. - Nasze ze stalowymi płytami w kamizelkach kuloodpornych, bronią, amunicją, sprzętem ważą prawie dwadzieścia kilogramów. - dodaje.

- Teraz jedziemy ale czasem trzeba z tym wszystkim biegać po górach – zaznacza, z kolei Marcin. Jednak, gdy już w bazie zdejmuję swoją rzekomo „lekką" kamizelkę i tak czuję wielką ulgę.

- Zobacz tutaj, to dziura po ajdiku – Marcin, żołnierz z kompanii rozpoznawczej 15. Brygady Zmechanizowanej z Giżycka, pokazuje mi sporą wyrwę w asfalcie. Jedziemy drogą, nazywana Highway ONE. To najdłuższy, asfaltowy trakt w Afganistanie, prowadzi z Kabulu do Kandaharu – jego fragment biegnie przez przez prowincję  Ghazni, kontrolowaną przez polski kontyngent wojskowy.

Highway ONE cieszy się złą sławą. Jeszcze w Polsce słyszałam sporo opowieści i czytałam masę informacji o tym, jak Talibowie podkładają przy tej drodze ładunki wybuchowe tzw. IED (przez polskich żołnierzy nazywane „ajdikami"). Na skutek ich detonacji zginęło zresztą sporo żołnierzy koalicji, w tym także polskich. Większość ofiar to jednak przypadkowi cywile – Afgańczycy mieszkający w pobliżu.

Pozostało 84% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021