Wśród chasydów z Jerozolimy doszło do sytuacji niespotykanej. Pewien młody człowiek ze słynnej dzielnicy ortodoksów Mea Szerim wziął sobie drugą żonę, łamiąc surowy judaistyczny zakaz bigamii. Co więcej, pisze „Jediot Ahronot", otrzymał na to zgodę od stu czołowych, powszechnie szanowanych, izraelskich rabinów.
Wybuchła afera, a izraelscy dziennikarze, którzy zainteresowali się sprawą, odkryli, że jest ona tylko elementem znacznie poważniejszego konfliktu. Ślub ten był bowiem aktem wypowiedzenia wojny przez rabinów kobiecej sekcie Eda Haredit. To grupa Żydówek, która doprowadziła ortodoksyjne zasady skromności do absurdu.
Talibki – jak nazywane są członkinie grupy – noszą wzorowane na islamskich burki, które zasłaniają je od stóp do głów. Odmawiają mężom uprawiania seksu oprócz kilku dni w roku. Nie pozwalają mężom oglądać ich córek. Nie posyłają dzieci do szkół i rodzą w domu. Ostatnio doszło do sytuacji, że nawet gdy podczas porodu dziecku groziło niebezpieczeństwo, rodząca talibka nie pozwoliła dopuścić do siebie lekarza.
Członkinie sekty aranżują śluby między swoimi nieletnimi dziećmi. Bez wiedzy samych zainteresowanych oraz mężów. Właśnie jeden z takich ślubów doprowadził do obecnej afery. Młody mąż próbował anulować zawarte wbrew jego woli małżeństwo. Żona, należąca do Eda Haredit, nie zgodziła się jednak na rozwód. Mężczyzna postanowił więc machnąć na nią ręką i ożenić się ze swoją prawdziwą ukochaną. Rabini się na to zgodzili, bo mają już dość talibek, które całkowicie wymknęły się im spod kontroli.
Rabini zaapelowali też do kobiet, żeby nie dołączały do talibek. Ich zdaniem stanowią one „anarchistyczną sektę", której członkinie „skazane są na potępienie".