Falklandy drugim Katarem

Wokół wysp mają znajdować się olbrzymie złoża ropy. To o nie toczy się spór Londynu z Buenos Aires

Publikacja: 17.02.2012 00:17

Przed rocznicą wojny o Falklandy-Malwiny w Argentynie demonstrują weterani

Przed rocznicą wojny o Falklandy-Malwiny w Argentynie demonstrują weterani

Foto: AFP, DANIEL GARCIA DANIEL GARCIA

Mieszkańcy spornych wysp mogą zarobić na wydobyciu ropy nawet 280 miliardów dolarów w ciągu 25 lat. Ponieważ wyspy zamieszkuje zaledwie 3,5 tysiąca osób, byliby to najbogatsi mieszkańcy naszej planety z dochodem prawie 3 milionów dolarów na głowę mieszkańca rocznie. Do tej pory najbogatszym krajem świata był bogaty w ropę Katar, gdzie PKB na jednego mieszkańca wynosi 179 tysięcy dolarów.

Z analizy firmy Edison Investment Research wynika, że w Basenie Południowych Falklandów, gdzie cztery firmy prowadzą poszukiwania ropy, może się znajdować aż 4,7 miliarda baryłek tego surowca.

Złoża już odkryte

– To na razie wstępne analizy oparte na badaniach sejsmicznych. Wszystkiego dowiemy się w ciągu sześciu miesięcy. Ale są podstawy, aby zakładać, że złoża w tym regionie są znacznie bogatsze niż już odkryte w Basenie Północnym, które mają około 350 milionów baryłek – mówi „Rz" Stephen Luxton, dyrektor Ministerstwa Surowców Naturalnych Falklandów.

W Basenie Północnych Falklandów firma Rockhopper Exploration zaczyna już przygotowania do eksploracji złoża, które będzie dostarczać 120 tysięcy baryłek ropy dziennie. To całkowicie przeobrazi gospodarkę wysp, które żyły z rybołówstwa, hodowli owiec i turystyki. Zapewniało to wpływy do budżetu w wysokości 66 milionów dolarów rocznie.

– Po uruchomieniu pierwszego szybu możemy liczyć na roczny dochód liczony w setkach milionów. W ciągu 25 lat, bo tyle trwa eksploatacja takiego złoża, będziemy mówić o miliardach. A i tak mamy konkurencyjne podatki. Firmy naftowe płacą 9 proc. podatku od zysku i 26 proc. podatku od firm – mówi Luxton.

Perspektywa wydobycia ropy w pobliżu Falklandów wywołuje wściekłość Argentyńczyków, którzy roszczą sobie prawo do wysp nazywanych przez nich Malwinami. Władze w Buenos Aires zapowiadały, że zrobią wszystko, aby nie dopuścić do wierceń. Ostrzegają m.in., że wyciek ropy w tym regionie doprowadziłby do katastrofy na niewyobrażalną skalę. Na wysokości Falklandów leżą tereny Patagonii z brzegami zamieszkanymi przez pingwiny i wiele rzadkich gatunków zwierząt.

– Moja rodzina mieszka tu od pięciu pokoleń. Tak jak wszyscy mieszkańcy jestem zakochany w tutejszej przyrodzie. Firmy będą musiały przestrzegać najbardziej surowych standardów ochrony środowiska – zapewnia Stephen Luxton.

Argentyńska retoryka staje się coraz ostrzejsza wraz ze zbliżaniem się 30. rocznicy wojny o Falklandy. 2 kwietnia 1982 roku argentyńska junta próbowała siłą przejąć kontrolę nad spornym terytorium. Premier Margaret Thatcher wysłała jednak wojska, które odbiły wyspy. W trwającej 74 dni wojnie zginęło 1000 żołnierzy.

Jednoczący spór

– Rządząca Argentyną junta próbowała odwrócić uwagę od katastrofalnej sytuacji gospodarczej i umocnić swoją pozycję. Teraz sprawa wysp nie ma odwrócić uwagi, ale też ma posłużyć do umocnienia pozycji prezydent Cristiny Kirchner – tłumaczy „Rz" Ivan Briscoe, ekspert holenderskiego instytutu Clingendael, były dziennikarz „Buenos Aires Herald".

Jego zdaniem ropa to tylko pretekst do eskalacji napięcia.

– Argentyna nigdy nie zrezygnowała ze swoich roszczeń. Cristina Kirchner próbuje pokazać się jako silny prezydent, który jednoczy kraj. A sprawa Malwinów łączy wszystkie grupy polityczne. Może też się pokazać jako polityk światowego formatu, który rzuca wyzwanie Londynowi. Kryzys znacznie osłabił Wielką Brytanię, więc jest to najlepszy moment na dyplomatyczną ofensywę w sprawie wysp – uważa Broiscoe.

Mieszkańcy Falklandów-Malwinów nie dopuszczają jednak myśli o przejściu pod panowanie Buenos Aires.

– Londyn daje nam dużą autonomię, a Argentyna chciałaby nas mieć na własność. Od zawsze stara się nam utrudnić życie i stłamsić nas ekonomicznie, nie wpuszczając naszych statków do portów czy zakazując  samolotom przelotów nad swoim terytorium. Dlatego mieszkańcy wiążą duże nadzieje z ropą. Zyski dałyby nam większe poczucie siły i pewności siebie – mówi „Rz" Lisa Watson, redaktor wydawanej na wyspach gazety „Penguin News".

Mieszkańcy spornych wysp mogą zarobić na wydobyciu ropy nawet 280 miliardów dolarów w ciągu 25 lat. Ponieważ wyspy zamieszkuje zaledwie 3,5 tysiąca osób, byliby to najbogatsi mieszkańcy naszej planety z dochodem prawie 3 milionów dolarów na głowę mieszkańca rocznie. Do tej pory najbogatszym krajem świata był bogaty w ropę Katar, gdzie PKB na jednego mieszkańca wynosi 179 tysięcy dolarów.

Z analizy firmy Edison Investment Research wynika, że w Basenie Południowych Falklandów, gdzie cztery firmy prowadzą poszukiwania ropy, może się znajdować aż 4,7 miliarda baryłek tego surowca.

Pozostało 86% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020