Na ten dzień czekali wszyscy fani amerykańskiej polityki. Superwtorek – prawybory Partii Republikańskiej odbędą się aż w 11 stanach, w tym tak ważnych dla wyborów prezydenckich, jak Ohio czy Idaho.
Do tej pory 12 stanów wybrało swego kandydata. Mitt Romney wygrał w siedmiu, Rick Santorum w czterech, Newt Gingrich w jednym, a Ron Paul – w żadnym.
Te liczby nie mają jednak większego znaczenia. Liczby się bowiem liczba delegatów, którzy będą reprezentować danego kandydata na kandydata podczas letniej konwencji wyborczej partii. Kilka stanów przyznaje wszystkich swych delegatów (ich liczba dla danego stanu zależy od wielu czynników, m.in. liczby ludności, ilości republikańskich kongresmenów, tego, czy dany stan ma republikańskiego gubernatora itd.) zwycięzcy prawyborów.
Większość stanów przyznaje delegatów proporcjonalnie, w zależności od liczby otrzymanych głosów przez danego kandydata. W tej chwili Romney ma 119 delegatów, Gingrich 30, Santorum 17, a Paul – ośmiu. Dziś waży się los 424 delegatów, co pokazuje, dlaczego ten dzień jest tak ważny.
W polityce liczy się jednak także, a może przede wszystkim, percepcja. Romney walczy dziś o utwierdzenie swego wizerunku jako faworyta i nieuchronnego już kandydata Republikanów na prezydenta. Santorum chce podtrzymać swój wizerunek jako konserwatywnej alternatywy dla Romneya. Gingrich walczy o pozostanie w wyścigu, a Paul – o zdobycie jak największej liczby delegatów, by móc wykorzystać ich siłę podczas konwencji do wpływania na treść platformy wyborczej całej partii.