Część z nich wróciła do swoich wcześniejszych obowiązków, nie jest jednak jasne co stanie się z 4500 nowo zatrudnionych w związku z możliwością twardego brexitu, po tym jak UE zgodziła się na przedłużenie czasu wychodzenia Wielkiej Brytanii z UE do 31 października, co oznacza, że 12 kwietnia nie dojdzie do twardego brexitu.
Przy przygotowaniach do brexitu - jak pisze "The Guardian" - pracowało łącznie 16 tys. urzędników.
Hilary Benn z Partii Pracy koszty utrzymywania urzędników przygotowujących się na twardy brexit nazwał "wysoką ceną" bojowego stanowiska Theresy May, która chciała, aby w negocjacjach z UE i z Izbą Gmin "twardy brexit był na stole".
- To ważne mieć plan na każdą ewentualność, ale to wysoki koszt powtarzanego przez premier "moja umowa, albo brak umowy", kiedy wiedziała ona, że opuszczenie (UE) bez umowy jest niezgodne z narodowym interesem. To jeden z przykładów jak brexit staje się bardzo kosztowny dla naszego kraju - mówi polityk.
Brytyjski rząd podjął decyzję o odwołaniu przygotowań do twardego brexitu w czwartek, dzień po szczycie UE, na którym termin brexitu przełożono na 31 października.