Premier wyraziła swoją frustrację w rozmowie z ministrami na posiedzeniu gabinetu. Powiedziała, że rozmowy były "trudne w niektórych obszarach" - relacjonuje Sky News.

Jej głównym zarzutem jest przeciąganie rozmów przez labourzystów. May chce dojść z Partią Pracy do szybkiego porozumienia, aby za wszelką cenę uniknąć konieczności przeprowadzenia wyborów do Parlamentu Europejskiego 23 maja.

Rozmowy rozpoczęły się już kilka tygodni temu, ale znalazły się w martwym punkcie. Teraz, po 11-dniowej przerwie na Wielkanoc, wznowiono je ponownie. Ale po kolejnych trzech godzinach rozmów między zespołami kierowanymi przez Davida Lidingtona z Partii Konserwatywnej i Keira Starmera z Partii Pracy, strony rozstały się bez przełomu.

Wcześniej, podczas godzinnej dyskusji gabinetu o brexicie, premier przekazała ministrom najnowsze doniesienia z rozmów z Partią Pracy. Celem negocjacji jest osiągnięcie porozumienia, które mogłoby zdobyć poparcie posłów Izby Gmin.

- Premier powiedziała, że dyskusje z Partią Pracy były poważne, ale były również trudne w niektórych obszarach, takich jak harmonogram negocjacji - powiedział rzecznik May. Niektórzy torysi podejrzewają, że lider labourzystów Jeremy Corbyn gra na zwłokę, ponieważ jego ugrupowanie chce doprowadzić do wyborów europejskich. Ich przeprowadzenie miałoby zmaksymalizować niezadowolenie zwolenników torysów i osłabić poparcie dla konserwatystów, nawet kosztem zysku Brexit Party Nigela Farage'a.