Indyjska prasa nazywa skandal węglowy (coalgate) matką wszystkich skandali, co zważywszy na skalę strat państwa i zamieszanie w nią czołowych polityków, nie wydaje się wcale określeniem na wyrost.
Ujawnienie ogromnych nadużyć wywołało w ostatnich dniach już nie tylko zaciekłe dyskusje parlamentarne, ale także demonstracje uliczne w New Delhi. Największa opozycyjna partia Bharatiya Janata domaga się ustąpienia premiera Manmohana Sinhga, jednak organizator demonstracji w stolicy, znany działacz antykorupcyjny Anna Hazare, twierdzi, że za wielką korupcję na styku polityki i biznesu odpowiada zarówno rządząca Partia Kongresowa, jak i Janata.
W Indiach mógł paść światowy rekord korupcji na styku polityki i wielkiego biznesu
Przecieki o śledztwie w sprawie domniemanej korupcji na wielką skalę prowadzonym przez urząd Głównego Kontrolera i Audytora Indii (CAG – odpowiednik polskiej NIK) pojawiły się w mediach już w marcu. Wymieniano wtedy astronomiczne sumy strat Skarbu Państwa rzędu 190 mld dolarów.
W ostatecznej wersji przedstawionej kilka dni temu parlamentowi w New Delhi wymieniono kwotę 33,6 mld dolarów, jaką państwo utraciło w latach 2004–2009 z powodu zaniżania należności za prawo do wydobywania węgla kamiennego.