Wygrana walka z ubóstwem

Rzeczywisty wskaźnik ubóstwa jest dużo niższy od oficjalnych 15 procent – twierdzą znani ekonomiści

Aktualizacja: 18.09.2012 01:24 Publikacja: 18.09.2012 01:23

Wygrana walka z ubóstwem

Foto: ROL

Korespondencja z Nowego Jorku

Według ogłoszonych zaledwie kilka dni temu oficjalnych danych Biura Spisu Powszechnego aż 46,2 miliona Amerykanów żyło w 2011 roku w ubóstwie – mniej więcej tyle samo co rok wcześniej. Próg biedy to według oficjalnych statystyk roczny dochód niższy niż 23,2 tys. dolarów na czteroosobową rodzinę. Profesorowie Bruce D. Meyer z University of Chicago oraz James X. Sullivan z University of Notre Dame uważają jednak, że liczba ubogich mieszkańców USA w ciągu minionych 30 lat zmniejszyła się znacznie i jest dziś mniejsza niż 10 procent 312-milionowej populacji. Ich zdaniem stosowana do tej pory metodologia badań nie uwzględnia zmian, jakie zaszły w ciągu minionego półwiecza.

Zły wskaźnik

Biuro Spisu Powszechnego opiera się bowiem na jednym wskaźniku – dochodów brutto gospodarstw domowych. Takie kryterium zaproponowała w 1963 roku ekonomistka Mollie Orshansky i od tego czasu niewiele w badaniach zmieniono.

Badania nie uwzględniają jednak innych świadczeń społecznych i ulg podatkowych, z jakich mogą korzystać osoby o ograniczonych dochodach – twierdzą dwaj naukowcy, którzy swój obszerny, ponad 70-stronicowy raport opublikowali w letnim wydaniu „Journal of Economic Perspectives". Nie ukrywają przy tym zdziwienia z powodu powszechnego przyzwolenia na posługiwanie się badaniami, które z założenia nie mogą być dokładne.

„Niewiele wskaźników makroekonomicznych jest obserwowanych z taką uwagą jak oficjalny wskaźnik ubóstwa – piszą w swojej pracy. – Na indeks ubóstwa często powołują się politycy, naukowcy oraz działacze, którzy wpływają na kształt programów społecznych decydujących o corocznym rozdziale 500 miliardów dolarów" – zauważają. Tymczasem stosowana od półwiecza metoda nie przystaje do nowych czasów.

Dużo bardziej wymierne od wysokości dochodów brutto jest badanie poziomu konsumpcji i siły nabywczej gospodarstw domowych – uważają profesorowie Meyer i Sullivan, którzy uwzględnili aż 25 różnych czynników, np. posiadanie samochodu, nieruchomości czy wykształcenia, nie mówiąc o dostępie do świadczeń społecznych, takich jak niższe stopy podatkowe, specjalny kredyt podatkowy dla pracujących o niskich dochodach, dostęp do bezpłatnych rządowych ubezpieczeń medycznych czy wydawane rodzinom o ograniczonych zarobkach kupony żywnościowe (food stamps). Ich zdaniem dopiero ta metodologia pozwoliła na rzeczywistą ocenę poziomu biedy.

Niższe podatki pomogły

Konkluzja była zaskakująca wobec rządowych danych świadczących o tym, że dopiero w ostatnim roku udało się zatrzymać poszerzanie się strefy ubóstwa. Meyer i Sullivan uważają bowiem, że mimo gospodarczej stagnacji zmniejszenie stopy opodatkowania przy zwiększeniu rządowych wydatków na biedniejszą część społeczeństwa musiało przynieść wymierne efekty.

Biuro Spisu Powszechnego uwzględnia tylko część tych danych i tylko wtedy, gdy dotyczą one dochodów Amerykanów. Twierdzi na przykład, że przedłużenie czasu wypłacania zasiłków dla bezrobotnych pomogło ostatnio 2,3 mln ludzi utrzymanić się powyżej progu biedy.

Ale to nie wszystko – twierdzą profesorowie Meyer i Sullivan. Na przykład realna stopa podatkowa dolnych 20 proc. Amerykanów o najniższych dochodach zmniejszyła się od 1979 roku z 8 proc. do 4 proc. obecnie – twierdzą autorzy raportu. Gdyby uwzględnić świadczenia w postaci kuponów żywnościowych, ze strefy ubóstwa wypadłoby 3,9 miliona osób, a przy uwzględnieniu kredytu podatkowego dla pracujących (earned income tax credit) kolejnych 5,7 miliona. Naukowcy wspominają także o realnym wzroście siły nabywczej państwowych świadczeń emerytalnych Social Security. W sumie między 1972 a 2010 rokiem strefa biedy zmniejszyła się o 12,5 proc. – uważają naukowcy.

Wygrana czy tylko postępy

Wyniki badań Meyera i Sullivana nie przeszły niezauważone w amerykańskich mediach. „Raport nie sugeruje co prawda, że wojna z biedą jest wygrana, ale bez wątpienia robimy postępy" – skomentował wyniki badań Derek Thompson z wpływowego „The Atlantic Monthly Group". „Najprostszą metodą na wyjście z biedy jest dążenie do pełnego zatrudnienia" – napisał z kolei w artykule wstępnym „Los Angeles Times".

Bardziej optymistyczny jest  „Huffington Post". „W czasie, gdy wielu wyborców jest sceptycznych co do efektywności programów rządowych, warto powiedzieć, że te programy działają. Długoterminowe inwestowanie w walkę z biedą przyniosło dokładnie to, co powinno przynieść" – tak skomentowano te badania.

Korespondencja z Nowego Jorku

Według ogłoszonych zaledwie kilka dni temu oficjalnych danych Biura Spisu Powszechnego aż 46,2 miliona Amerykanów żyło w 2011 roku w ubóstwie – mniej więcej tyle samo co rok wcześniej. Próg biedy to według oficjalnych statystyk roczny dochód niższy niż 23,2 tys. dolarów na czteroosobową rodzinę. Profesorowie Bruce D. Meyer z University of Chicago oraz James X. Sullivan z University of Notre Dame uważają jednak, że liczba ubogich mieszkańców USA w ciągu minionych 30 lat zmniejszyła się znacznie i jest dziś mniejsza niż 10 procent 312-milionowej populacji. Ich zdaniem stosowana do tej pory metodologia badań nie uwzględnia zmian, jakie zaszły w ciągu minionego półwiecza.

Pozostało 83% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017