Od 14 stycznia przyszłego roku Kubańczycy nie będą już musieli mieć zezwoleń na wyjazd z kraju.

Od zwycięstwa rewolucji komunistycznej ponad pół wieku temu obywatele, którzy chcieli udać się w podróż w świat, musieli prosić władze o zgodę. Urzędnicy często odmawiali zezwoleń, nie podając powodów; nie mieli takiego obowiązku. Petenci, podobnie jak nie tak dawno w Polsce, musieli też przedstawić zaproszenie od osoby lub instytucji z zagranicy, do której się udawali. Nie wolno im było przebywać poza wyspą dłużej niż 11 miesięcy. Za przekroczenie terminu powrotu groziła konfiskata majątku i status banity bez prawa przyjazdu do ojczyzny.

To wszystko ma się zmienić. Jak podał wczoraj dziennik „Granma", organ rządzącej partii komunistycznej, aby „zaktualizować obowiązującą politykę wyjazdową", władze postanowiły znieść konieczność ubiegania się o zezwolenie na wyjazd za granicę i posiadania zaproszenia. Za trzy miesiące wystarczy okazać ważny paszport i wizę z kraju przeznaczenia. Za granicą będzie można przebywać nawet dwa lata. Aktualizacja polityki wyjazdowej – zaznacza jednak „Granma" – uwzględnia również „prawo państwa rewolucyjnego do obrony przed wtrącaniem się w wewnętrzne sprawy i przed wywrotowymi zamiarami rządu północnoamerykańskiego oraz jego sojuszników". Dlatego też „w obliczu rabunku talentów, jakiego dopuszczają się możni", utrzymane zostaną środki mające „zachować kapitał ludzki wytworzony przez rewolucję".