Libia się zamyka. Jak za Kaddafiego

Zapowiadają się gwałtowne obchody drugiej rocznicy rewolucji w Libii. Władze tak się boją, że sytuacja wymknie się spod kontroli, że zamykają granice kraju

Publikacja: 13.02.2013 12:53

Autor na granicy egipsko-libijskiej w lutym 2011 r.

Autor na granicy egipsko-libijskiej w lutym 2011 r.

Foto: rp.pl

Będzie znowu tak, jak w czasach obalonego w wyniku tej rewolucji Muammara Kaddafiego - Libia będzie niedostępna. Zgodnie z zapowiedzią rządu - przez cztery dni, licząc od jutra od 14:30. Dotyczy to granic lądowych z krajami sąsiedzkimi, Tunezją i Egiptem, gdzie ponad dwa lata temu też były rewolucje. I gdzie z okazji drugiej rocznicy doszło do krwawych zamieszek.

Libia będzie też niedostępna drogą lotniczą, co zapowiedział premier Ali Zeidan.

Dwa lata temu też dziennikarze nie mogli dolecieć ani do Trypolisu, gdzie Kaddafi był nadal mocny i groźny, ani do Bengazi, głównego miasta Cyrenajki, czyli wschodniej Libii, gdzie zaczął się bunt. Nazwany Rewolucją 17 Lutego, bo na ten dzień zwołano protest wzorowany na tych z Tunezji i Egiptu. Ale już 15 lutego doszło do pierwszych wystąpień.

Dziś nie chodzi zapewne wyłącznie o dziennikarzy, ale także o zagranicznych wichrzycieli (w domyśle dżihadystów). Choć można przypuszczać, że nadmiar świadków nie jest mile widziany i przez obecne władze, tym razem wybrane całkiem demokratycznie. Nie są to władze islamistów, choć ich wpływy w parlamencie są duże. Rząd nie jest w stanie kontrolować całego kraju, są miasta i regiony, w których uzbrojone po zęby lokalne milicje robią, co chcą.

Władze szczególnie boją się wystąpień federalistów w Cyrenajce (część z nich to tak naprawdę separatyści, poczucie odrębności na wschodzie jest silne). Niektórym marzy się zresztą druga rewolucja.

Oficjalnie zamknięcie granic z Tunezją i Egiptem rząd nazwał „środkami prewencyjnymi". Inne, pustynne granice - z Sudanem, Nigrem, Czadem i Algierią są już zamknięte od grudnia.

Dwa lata temu dotarłem na granicę Egiptu z Libią wraz z fotoreporterem Kubą Kamińskim. Przekroczyliśmy ją w miejscowości Salum. Całkiem nielegalnie.

O dziennikarzach wjeżdżających bez libijskiej wizy na teren opanowany przez rewolucjonistów Kaddafi mówił jako o „wyjętych spod prawa". Uważał ich za współpracowników al Kaidy, których należy odstrzelić.

Nie wiadomo było, czy rewolucja nie padnie, czy upadek władzy Kaddafiego na wschodzie nie jest chwilowy. Nie było nawet jasne, czy rewolucjoniści opanowali całą Cyrenajkę. Czy po opuszczeniu Egiptu i przejściu pasa ziemi niczyjej nie okaże się, że granicy nie pilnują nadal niedobitki armii Kaddafiego.

Egipski oficer wojsk pogranicznych pożegnał nas słowami: – Idziecie na spotkanie z nieznanym. Na własną odpowiedzialność. Jakby co, to ja odradzałem.

Będzie znowu tak, jak w czasach obalonego w wyniku tej rewolucji Muammara Kaddafiego - Libia będzie niedostępna. Zgodnie z zapowiedzią rządu - przez cztery dni, licząc od jutra od 14:30. Dotyczy to granic lądowych z krajami sąsiedzkimi, Tunezją i Egiptem, gdzie ponad dwa lata temu też były rewolucje. I gdzie z okazji drugiej rocznicy doszło do krwawych zamieszek.

Libia będzie też niedostępna drogą lotniczą, co zapowiedział premier Ali Zeidan.

Pozostało 81% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021