Obwód czelabiński, który najbardziej ucierpiał wskutek tzw. deszczu meteorytów, funkcjonuje już normalnie. Dziś pracownicy wracają do zakładów, dzieci do przedszkoli i szkół. – Żniwa mają szklarze, zarabiają krocie, przyjeżdżają nawet z Jekaterynburga – mówi w rozmowie z „Rz” Giennadij Iwanow, mieszkaniec Czelabińska.
W całym obwodzie czelabińskim wstawiono już prawie 40 tys. mkw. szyb (ze 170 tys. rozbitych przez odłamki meteorytu). Wstawianie szyb jest priorytetem w sytuacji, gdy temperatura na Uralu spadła do -20 st. Celsjusza. Szyb okiennych nie brakuje. Jednak mieszkańcy skarżą się na ostry wzrost ich cen – podskoczyły one z 220 do ponad 500 rubli za metr kwadratowy (z 6,6 do 16,6 dolarów).
Podobny deszcz meteorytów miał miejsce w okolicach Warszawy...
Eksperci badają również 122 obiekty, których konstrukcja została uszkodzona. Dotyczy to m.in. teatrów, bibliotek i obiektów sportowych, w tym basenu, pałacu sportu, stadionu, maneżu lekkoatletycznego i krytego toru do łyżwiarstwa szybkiego. W zaistniałej sytuacji odwołano większość imprez rozrywkowych i sportowych w mieście. Zdaniem resortu ds. sytuacji nadzwyczajnych największe odłamki spadły na terytorium obwodu czelabińskiego, w tym na niezaludnionym obszarze ok. 80 km od miejscowości Satki. Jeden z fragmentów runął do jeziora koło miasta Czebarkuł, 70 km od Czelabińska.