Były szef ukraińskiej dyplomacji Arsenij Jaceniuk jest jednym z najbliższych współpracowników skazanej na siedem lat więzienia Julii Tymoszenko. Po wyborach parlamentarnych w październiku ub. roku został przywódcą jej frakcji partyjnej w parlamencie. Jest także kolejnym współpracownikiem byłej premier, który znalazł się na celowniku ukraińskich władz.
Jaceniuk, organizator akcji protestacyjnej Powstań Ukraino, której celem jest doprowadzenie do dymisji prezydenta Wiktora Janukowycza oraz rozpisanie przedterminowych wyborów parlamentarnych, oskarżył władzę, że jest inwigilowany. Podczas niedzielnego wiecu w Czerniowcach w południowo-zachodniej części Ukrainy poruszały się za nim dwa cywilne auta.
W odpowiedzi na zarzuty ukraińskie MSW stwierdziło, że Jaceniuka nikt nie śledził, a funkcjonariusze wykonywali rutynowe czynności. Przeciw opozycjoniście wytoczono śledztwo za rzekome zakłócanie działań milicji.
Zdaniem kijowskich ekspertów sprawa Jaceniuka może być kolejnym powodem do zmartwień dla urzędników unijnych, którzy oczekują poprawy sytuacji na Ukrainie przed listopadowym szczytem Partnerstwa Wschodniego w Wilnie. Ekipa Wiktora Janukowycza miałaby szanse podpisać wówczas umowę stowarzyszeniową z UE, gdyby nie zarzuty o łamanie demokracji.
Julia Tymoszenko, przywódczyni największej partii opozycyjnej w parlamencie, nadal przebywa w więzieniu. Może jej grozić nawet dożywocie. Prokuratura Generalna w Kijowie oskarża byłą premier o zlecenie zabójstwa deputowanego Jewhena Szczerbania w 1996 r.