Korespondencja z Rzymu
Sytuacja jest tak tragiczna, że kończący urzędowanie gabinet Mario ego za kilka dni wyda dekret, który w bieżącym i 2014 roku uruchomi z budżetu dodatkowe 40 mld euro, by spłacić choć część horrendalnego zadłużenia państwa wobec firm prywatnych. Włosi o rozmiarach i konsekwencjach problemu po raz pierwszy dowiedzieli się z mediów ponad rok temu w dramatycznych okolicznościach, gdy rozpoczęła się fala samobójstw zrujnowanych przez państwo przedsiębiorców.
Do rangi symbolu urósł casus 59-letniego Giovanniego Schiavone, szefa firmy budowlanej Eurostrade 90, który zastrzelił się, zostawiając żonie i córce bilecik: „Wybaczcie, nie dałem rady". Schiavone wpadł w pułapkę, którą zastawiło na niego państwo włoskie. Wykonał szereg zleceń na zamówienie administracji publicznej w okolicach Padwy.
Z własnej kieszeni opłacił materiały, pracowników i koopeMontirantów, ale mimo próśb i gróźb zapłaty (250 tys. euro) nie otrzymał. Banki nie udzieliły kredytu, a gdy pojawił się komornik, chcąc zająć dom w związku z niezapłaconymi podatkami, Schiavone załamał się i sięgnął po rewolwer. W sytuacji Schiavone znalazło się kilka, jeśli nie kilkanaście, tysięcy włoskich przedsiębiorców.
Krwawe żniwo kryzysu od chwili desperackiego kroku przedsiębiorcy z Padwy to ponad 100 samobójstw, z których blisko połowa obciąża sumienie administracji publicznej i banków.