Radni początkowo odrzucili więc pomysł, by placowi przed Muzeum Żydowskim nadać imię Mosesa Mendelssohna. Nie był bowiem kobietą. Nie wystarczało, że - jak podkreślało kierownictwo muzeum - jego działalność była zgodna z misją tej placówki, czyli tolerancją i zrozumieniem dla inności.
Sprawą zainteresował się nawet najbardziej wpływowy dziennik na świecie „New York Times". Cytował między innymi szefową rady dzielnicy Kristine Jaath (z partii Zielonych), która skarżyła się, że z powodu patriarchalnej polityki „kobiety były zaniedbywane". Od 2005 roku obowiązuje zasada, która ma spowodować, że błędy patriarchalnej polityki zostaną naprawione: wszystkie nowe ulice i place będą miały patronki, aż uzyskany zostanie parytet. Do tego celu jest daleko, 375 nazw jest ku czci mężczyzn, a ledwie 12 ku czci kobiet.
Pod wpływem krytyki, także międzynarodowej, radni znaleźli jednak kompromis. Ostatecznie, jak podała berlińska prasa, nadali placowi przed Muzeum Żydowskim imię Fromet i Mosesa Mendelssohna. Fromet była żoną filozofa. Przy okazji media lokalne wypomniały radnym, że wcześniej wcale nie byli tak rygorystyczni w stosowaniu uchwały z 2005 roku. Nadali dwóm ulicom męskich patronów, w tym jedną nazwali imieniem Rudiego Dutschke, ikony lewicowych studentów z czasów buntu 1968 roku.
Kreuzberg (połączony z Friedrichshainem) jest do dziś dzielnicą mocno lewicową i alternatywną, i jedynym miejscem w Niemczech, gdzie regularnie wygrywają Zieloni (dwa lata temu uzyskali tam ponad 30 proc. głosów)