Zastrzeżenia ma nawet jeden z inicjatorów ustawy, Marco Rubio z Florydy. Częścią tej legislacji jest zniesienie wiz dla Polaków.
Trzonem reformy jest zalegalizowanie pobytu większości spośród 11 milionów nielegalnych imigrantów i stworzenie im ścieżki do obywatelstwa USA. Pod naciskiem pracodawców rozszerzone mają być także programy przyznawania wiz pracowniczych. Wprowadzenie w życie tych zapisów ma być jednak powiązane z lepszym zabezpieczeniem granic, m.in. ze ściślejszą kontrolą osób wyjeżdżających. Doczepione do zasadniczej ustawy zapisy o zniesieniu wiz dla Polaków nie budzą na razie zastrzeżeń, ale ich przyjęcie jest bezpośrednio powiązane z losem calej reformy.
Wątpliwości konserwatystów budzą przede wszystkim zapisy dotyczące bezpieczeństwa granic. Według republikanów projekt daje Departamentowi Bezpieczeństwa Krajowego zbyt duże prerogatywy w kwestii oceny zabezpieczenia granic lądowych i przejść granicznych. Tymczasem liczba osób zatrzymywanych podczas prób nielegalnego przedostania się na terytorium USA znowu zaczęła rosnąć. W ciągu 6 miesięcy poprzedzających 1 kwietnia br. ruch na zielonej granicy miał się zwiększyć aż o 13 procent – wynika z najnowszych danych straży granicznej. Liczba 189 tys. zatrzymanych jest ciągle historycznie mała (dla przykładu w całym 2000 roku złapano na granicach 1,68 mln ludzi), ale trend wzrostowy zostanie z pewnością wykorzystany przez republikanów jako argument za zaostrzeniem środków bezpieczeństwa.
Senatorzy z prawej strony sceny politycznej przedstawili także inne warunki, od spełnienia których uzależniają oddanie głosu za ustawą.
Na przykład wpływowy senator Orrin Hatch z Utah chce, aby program legalizacyjny powiązać z obowiązkiem zapłacenia wszystkich zaległych podatków dochodowych przez imigrantów. Obecne zapisy w ustawie mówią jedynie o dobrowolnym uregulowaniu zobowiązań wobec urzędu podatkowego. Hatch, którego głos uważany jest za jeden z kluczowych w toczącej się debacie, zamierza zgłosić odpowiednią poprawkę podczas obrad plenarnych Senatu.