Korespondencja z Nowego Jorku
To kolejny skandal, z którym musi sobie poradzić Biały Dom, zamiast realizować program prezydenckiej drugiej kadencji.
Ujawnione przez „Washington Post” i brytyjski „Guardian” informacje o programie PRISM przyparły administrację do muru. Dyrektor National Intelligence James Clapper musiał się tłumaczyć, że przetrząsanie zawartości Internetu było zatwierdzone przez Kongres, znajduje się pod ścisłą kontrolą sądu i nie może umyślnie być skierowane przeciwko obywatelom USA.
Jednocześnie Clapper odtajnił część informacji dotyczących programu PRISM. Jego zdaniem rewelacje „Guardiana” i „Washington Post” nie brały pod uwagę kontekstu prowadzonych operacji, które przyniosły konkretne efekty w walce z terroryzmem. Pozwoliły m.in. na przeniknięcie zamiarów różnych organizacji planujących przeprowadzenie ataków z użyciem broni masowej zagłady.
Clapper określił jako „karygodne” przecieki na temat szczegółów tajnego programu, które przedostały się do mediów. Ujawnienie faktu kontroli telefonów może wywołać „bezpowrotne szkody”.