Korespondencja z Brukseli
W piątek unijni ministrowie spraw zagranicznych mają przyjąć mandat negocjacyjny dla umowy TTIP Transatlantyckiego Partnerstwa dla Handlu i Inwestycji. Jeśli Europa i USA porozumieją się odnośnie do atlantyckiej strefy wolnego handlu, obejmującej produkty, usługi i inwestycje, to w ciągu kilku lat powstanie gospodarczy gigant.
Będzie stanowił drugi, obok wojskowego NATO, fundament współpracy transatlantyckiej. – Politycznie będzie to nowe NATO. Sojusz Północnoatlantycki nie odgrywa już tej roli, co w przeszłości. Potrzebne są nowe formalne więzy – mówi „Rz" Ulrike Guérot, ekspertka w berlińskim biurze think tanku ECFR.
TTIP ma też szansę przejąć od Światowej Organizacji Handlu (WTO) rolę lidera procesu globalnej liberalizacji. Na zasadach atlantyckich, a nie chińskich.
Lęk o standardy
Pomysł stworzenia transatlantyckiej strefy wolnego handlu nie jest nowy. Przez lata był jednak blokowany przez drobiazgi, aż w końcu przywódcy po obu stronach Atlantyku uznali, że ten strategiczny cel wart jest wysiłku. Częściowo to odpowiedź na klęskę rundy Dauha w ramach negocjacji Światowej Organizacji Handlu (WTO). Mimo wielu prób ożywienia trwa w niej zastój.