Egipt. Większe zagrożenie niż Bracia Muzułmanie

W Egipcie wraca retoryka z czasów dyktatury Mubaraka. Odsunięci od władzy Bracia Muzułmanie znów nazywani są terrorystami.

Aktualizacja: 09.07.2013 21:12 Publikacja: 09.07.2013 20:51

Liderzy Bractwa Muzułmańskiego nawołują zwolenników obalonego w zeszłym tygodniu prezydenta Mohameda

Liderzy Bractwa Muzułmańskiego nawołują zwolenników obalonego w zeszłym tygodniu prezydenta Mohameda Mursiego, by „wszystkimi możliwymi pokojowymi środkami” walczyli o przywrócenie go do władzy

Foto: AFP

Jerzy Haszczyński z Kairu

Relacje wideo wysłannika „Rzeczpospolitej"

Oficjalnie liderzy Bractwa Muzułmańskiego nawołują zwolenników obalonego w zeszłym tygodniu prezydenta Mohameda Mursiego, by „wszystkimi możliwymi pokojowymi środkami” walczyli o przywrócenie go do władzy. Mniej oficjalnie niektórzy jego przedstawiciele mówią, że niekoniecznie muszą być to środki pokojowe, bo tymi się już nic osiągnąć nie da – Bractwo jest całkowicie izolowane, a przywódcy prześladowani.

Groźby pod adresem armii wyrywały się jednemu brodatemu sympatykowi Bractwa, którego spotkałem podczas demonstracji pod meczetem Rabaa al-Adawija – najważniejszym w Kairze miejscu oporu zwolenników Mursiego. – Armia przekroczyła czerwoną linię – mówił. W poniedziałek podczas strzelaniny pod koszarami Gwardii Republikańskiej zginęło około 50 demonstrantów popierających Mursiego, a kilkuset zostało rannych. Jeden z liderów Bractwa Esam al-Erian zapowiedział, że nie jest ono zainteresowane startem w przyśpieszonych wyborach, które za mniej więcej pół roku chciałby zwołać tymczasowy prezydent Adli Mansur. Przedstawił on plan dochodzenia do wyborów – poprzez wcześniejsze referendum w sprawie nowej konstytucji – kilkanaście godzin po strzelaninie.

Demonstracje, które tu obserwowałem, były faktycznie pokojowe. Jedyni uzbrojeni sympatycy Mursiego, jakich widziałem, to ci, którzy kontrolują wchodzących na teren w okolicy meczetu Rabaa al-Adawija. Oni mają długie pałki czy pręty w rękach.

Bieżące doniesienia Jerzego Haszczyńskiego z Egiptu - także na Facebooku

Wojsko zapewnia, że w poniedziałek przed świtem żołnierze otworzyli przed koszarami ogień, bo zaatakowało ich kilkuset „terrorystów” z bronią palną i koktajlami Mołotowa. Mimo zapewnień Bractwa, że nie ma żadnych zbrojnych bojówek, ktoś jednak z bronią w ich imieniu występuje. Już wcześniej dochodziło do starć i bójek między uzbrojonymi zwolennikami i przeciwnikami Mursiego.

Pytanie tylko, czy zasadne jest nazywanie liczącego ponad milion członków Bractwa organizacją terrorystyczną. Tak przedstawiał Braci, strasząc nimi Zachód i wymuszając dla siebie poparcie, Hosni Mubarak, dyktator obalony ostatecznie w lutym 2011 roku, w czasie rewolucji, która z pewnym opóźnieniem wyniosła do władzy Bractwo i Mursiego. – Liderzy Bractwa nawołują do przemocy. Część z nich to więc terroryści. Mursi zresztą też nawoływał do przemocy, gdy miliony ludzi wyszły protestować przeciwko niemu pod koniec czerwca – mówi „Rz” Mohamed Ismail, jeden z szefów dziennika „Gomhurija” popierającego nowe władze i armię.

Powrót do „terrorystycznej” retoryki z czasów Mubaraka zyskał już aspekt międzynarodowy. Na odbywających się na centralnym kairskim placu Tahrir świętujący obalenie Mursiego młodzieńcy nosili antyamerykańskie transparenty. Na niektórych prezydent Barack Obama występował jako „wspierający terrorystów”. Liberalne i lewicowe ugrupowania, które poparły obalenie Mursiego, nie mogą Ameryce darować, że tolerowała rządy Bractwa Muzułmańskiego. A robiła to, bo jak twierdzą, Mursi pozwalał realizować najważniejsze cele polityki USA w regionie: dogadując się z siostrzanym palestyńskim Hamasem, zapewniał spokój Izraelowi i nie utrudniał transportu po Kanale Sueskim.

Tymczasowy rząd już wykazał się niezależnością wobec Waszyngtonu, przywracając stosunki z rządem syryjskiego dyktatora Baszara Asada (na razie na poziomie konsulatów). – Powinniśmy się uniezależnić całkowicie od Amerykanów, zrezygnować z 1,5 mld dol., które nam dają – uważa Mohamed Ismail. I jako wzór do naśladowania daje Egipt z czasów ostatecznego uniezależniania się od Brytyjczyków w latach 50.

Bractwo Muzułmańskie, największa organizacja polityczna na całym Bliskim Wschodzie, odcina się od terroryzmu. Grożą nim natomiast małe organizacje fundamentalistów islamskich, takie jak Ansar asz-Szaria, która dała znać o swoim istnieniu parę dni temu i zapowiedziała, że nie dopuści do tego, by prawowierni muzułmanie zostali wypędzeni z Egiptu, jak przed wiekami z Andaluzji. Jak szacuje politolog z Amerykańskiego Uniwersytetu w Kairze, prof. Said Sadek, w Egipcie jest od 6 do 15 tys. uzbrojonych bojowników islamskich.

Pozostało 99% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020