Sprawa dotyczy lat 1990–2008. To okres, w którym konserwatywna Partia Ludowa (Partido Popular) najpierw rządziła częścią regionów Hiszpanii, a potem, pod przywództwem Jose Marii Aznara, przejęła władzę w Madrycie. Jak wynika z dokumentów opublikowanych przez „El Mundo", w tym czasie partia miała prowadzić podwójną księgowość. Na tajne konta trafiały dziesiątki, o ile nie setki milionów euro od przedsiębiorców, którzy później otrzymywali intratne zamówienia rządowe bądź korzystali z finansowania przez powiązane z władzami banki regionalne, tzw. cajas.
Na liście beneficjentów łapówek znalazła się większość czołowych działaczy PP, choć nie sam Jose Maria Aznar. Mariano Rajoy, dziś premier, a za kadencji Aznara minister ds. robót publicznych i edukacji, miał we wspomnianym okresie otrzymać 322 tys. euro. Na liście beneficjentów jest także Rodrigo Rato, były minister finansów, dyrektor zarządzający MFW oraz prezes banku Bankia, który hiszpańscy i europejscy podatnicy musieli ratować kosztem miliardów euro. W zestawieniu „El Mundo" znalazł się również były minister spraw wewnętrznych Jaime Mayor Oreja oraz były minister pracy Javier Arenas.
– Skandal polega nie tylko na tym, że pokazuje nieuczciwość poszczególnych polityków. Inwestycje cajas przyczyniły się do powstania wielkiej bańki na rynku nieruchomości, której upadek spowodował głęboki kryzys hiszpańskiej gospodarki – wskazuje „Rz" Jorge Nunez, ekspert Center for European Policy Studies (CEPS) w Brukseli.
Już w styczniu „El Pais" opublikował niewielką liczbę fotokopii wskazujących na korupcję przywódców PP. Wówczas sprawa została jednak zamieciona pod dywan. Sekretarz generalna partii Maria Dolores de Cospedal, która sama jest na liście „El Mundo", uznała, że dokumenty są sfałszowane, a fotokopie nie mogą być podstawą do wszczęcia śledztwa. Sprawy wyparł się także wieloletni skarbnik Partido Popular Luis Barcenas, który sam miał zgromadzić na tajnym koncie w Szwajcarii 48 mln euro.
Tym razem zarzuty są dla ugrupowania Mariano Rajoya o wiele poważniejsze. „El Mundo" opublikował bowiem kompletną dokumentację sprawy. Miał także oryginały dokumentów, które wczoraj przekazał do prokuratury. Wreszcie sam Barcenas, który już jest w więzieniu, zmienił o 180 stopni swoje stanowisko i potwierdził autentyczność wszystkich materiałów. Zapowiedział także, że skoro został pozostawiony własnemu losowi przez partyjnych kolegów, to nie ma nic do stracenia i „będzie sypał".