Konkurs będzie ogłoszony w styczniu 2014 roku i chętni będą mieli sześć miesięcy na przesłanie propozycji. Rytm ma być żywszy niż w obecnie obowiązującej pieśni, a tekst bardziej nowoczesny. Warunek musi być zgodny z duchem preambuły do konstytucji federalnej obowiązującej od 1999 roku. Zwycięzcę konkursu wybierze 20-osobowe jury, kolegialnie kierowane przez 4-osobową radę reprezentującą wszystkie regiony językowe tego kraju: niemiecki, francuski, włoski i retoromański. Przedstawi go potem rządowi i ten zdecyduje co dalej.
Obecna pieśń narodowa liczy sobie 172 lata, ale oficjalnie hymnem Szwajcarii stała się dopiero w 1981 roku. Wcześniej też była śpiewana przy różnych patriotycznych okazjach, jednak rząd nie chciał jej dać formalnego miana hymnu, bo pieśń nigdy nie została przegłosowana w referendum. Do dziś nie jest przez wszystkich akceptowana, a według sondażu przeprowadzonego w 2011 roku aż 44 proc. mieszkańców nie zna nawet pierwszych wersów hymnu.
Przywiązanie do niego deklarują prawicowe partie odwołujące się do korzeni chrześcijańskich. Bo hymn, nazywany „Szwajcarskim psalmem", sławi Boga i dziękuje mu za piękne alpejskie krajobrazy. To, co podoba się chadekom, budzi niechęć bardziej postępowej części społeczeństwa. Ich wniosek o śpiewanie hymnu na początku każdej sesji parlamentu upadł, choć udało się przeforsować zwyczaj odgrywania „Szwajcarskiego psalmu" na początku nowej kadencji. Na razie miało to miejsce raz, w 2011 roku.
Margret Kiener Nellen, deputowana socjaldemokratów, już dwukrotnie apelowała o zmianę hymnu. W 2004 roku w parlamencie i w 2011 roku, próbując zachęcić Szwajcarów do referendum w tej sprawie. Według niej słowa hymnu są nienowoczesne, nie odzwierciedlają kulturowej i geograficznej różnorodności kraju i faktu, że jest on położony na skrzyżowaniu głównych szlaków Europy. Nellen uważa też, że w hymnie nie ma nic szwajcarskiego. – To psalm, który sławi Boga, mówi o Alpach i o pogodzie. Mógłby być hymnem każdego z pięciu krajów alpejskich – argumentowała deputowana. Rzeczywiście przymiotnik „szwajcarski" pojawia się tylko w tytule. Dyskusje o religii i nowoczesności miały miejsce też w innych krajach. W Kanadzie krytyka obecności Boga w hymnie narodowym nie zyskała jeszcze większości i wciąż to on pomaga trwać krajowi w swojej wspaniałości i wolności. Mimo rosnącej presji nie zdecydowano się także na wersję bardziej neutralną płciowo, która zlikwidowałaby słowo „synowie", jako synonim mieszkańców kraju. Wreszcie pewne wątpliwości budzi też określenie „native land", czyli ziemia rodzima, w znaczeniu miejscowa, tubylcza. Nie oddaje ona charakteru Kanady jako kraju imigrantów.
O Boga, którego nie chcą w hymnie niektórzy Szwajcarzy, upominają się natomiast w Kamerunie. – Powinien być Bóg, żeby błogosławił naszej ziemi – mówił Hans Nya, wykładowca uniwersytetu Bemanda na konferencji zorganizowanej w 2012 roku. Zmiana mogłaby się dokonać przy okazji unifikacji pieśni. Bo hymn kameruński ma dwie wersje językowe: francuską i angielską.