Pomysł ten nie spodobał się jednak władzom Rosji, które w ramach Unii Celnej, zobowiązały Białoruś do likwidacji swobodnych stref przemysłowych do 2017 roku.
Rosja nie sprawdziła się w roli „kluczowego partnera" Białorusi. Prezydent Łukaszenko od lat próbował grać na dwa fronty pomiędzy UE a Moskwą, lecz nie przyniosło to oczekiwanych rezultatów. Z jednej strony Kreml, który od lat prowadzi politykę wspólnego białorusko-rosyjskiego państwa, z drugiej strony Unia Europejska, która walczy z „ostatnią dyktatura Europy". Niezliczone wojny handlowe z Rosją spowodowały, że Aleksander Łukaszenko rozpoczął poszukiwanie „alternatywy", która przyniesie białoruskiej gospodarce wszystkie niezbędne dywidendy, nie zwracając uwagi na polityczną sytuację kraju. Przez długi czas rolę tę pełnili pułkownik Muammar Kadafi i wenezuelski przywódca Hugo Chávez, których dziś zastąpiły Chiny.
Od dwóch lat chińscy inwestorzy dominują w białoruskiej stolicy. Chińskie korporacje rozpoczęły realizację kilku projektów budowlanych m.in. pięciogwiazdkowego hotelu „Pekin", oraz „chińskiej dzielnicy", które powstaną w centrum Mińska. Inwestycje te realizowane są na wyjątkowo atrakcyjnych warunkach, np. działki budowlane Chińczycy dostają bezpłatnie.
- Chińskie inwestycje są prywatnym interesem ekipy Łukaszenki, nie wpłyną one na kieszeń obywateli – mówi dla rp.pl jeden z liderów ruchu "Mów prawdę" Andriej Dmitriew. – Białoruscy przedsiębiorcy mogą tylko marzyć o takich warunkach, jakie Łukaszenko zapewnił Chińczykom - dodaje.
Najbardziej zainteresował białoruskie społeczeństwo projekt białorusko-chińskiego parku industrialnego, który ma zająć ponad 9 100 hektarów ziemi pod Mińskiem. Rozpoczęte w 2012 roku prace budowlane wywołały protesty zbulwersowanych lokalnych mieszkańców. Niezadowolenie spowodowało to, że wśród kilkunastu powstających przedsiębiorstw są firmy chemiczne. Poza tym mieszkańcy okolicznych wsi, znajdujących się na terenie inwestycji, maja opuścić swoje domy. Po interwencji opozycyjnego ruchu obywatelskiego "Mów prawdę" władza pogodziła się na obecność prywatnych domów, lecz uprzedziła, że w tym przypadku mieszkańcy muszą się pogodzić z obecnością „chińskiego sąsiada".