Kongres ma zdecydować o poparciu prezydenckiego planu uderzenia w reżim Baszara Asada. Start dla Obamy nie jest dobry, szczególnie w zdominowanej przez republikanów Izbie Reprezentantów. Na razie swoje wsparcie zadeklarowało tylko 24 deputowanych, podczas gdy 123 jest przeciw, a 288 nie wyrobiło sobie zdania.
Na rok przed wyborami, w których w grze będą wszystkie miejsca w Izbie Reprezentantów i jedna trzecia mandatów w Senacie, parlamentarzyści muszą uwzględniać stan opinii publicznej. A ta jest zdecydowanie przeciwna interwencji. Z najnowszego sondażu sieci telewizyjnej ABC wynika, że prawie 60 procent Amerykanów nie chce uderzenia. Obawiają się wplątania Stanów Zjednoczonych w kolejny, wieloletni konflikt i nie widzą jasnego planu działania po ewentualnym obaleniu reżimu Asada.
Co prawda kilka dni temu poparcie dla interwencji obiecał Obamie przewodniczący republikanów w Izbie Reprezentantów John Boehner, ale amerykańskie media zwracają uwagę, że szeregowi działacze partii Lincolna, szczególnie ci wywodzący się z konserwatywnej Tea Party, zdecydowanie bardziej koncentrują się na sprawach wewnętrznych i sprzeciwiają się interwencji za granicą.
Szanse Obamy w Senacie są większe, głównie dlatego, że większość mają tu demokraci. Ale i w tym przypadku sprawa nie jest rozstrzygnięta. Co prawda wpływowy Komitet Spraw Zagranicznych poparł stanowisko prezydenta, ale zaledwie większością 10 głosów do 7.
– W tym komitecie zwolennicy interwencji tradycyjnie mieli większość. Jeśli więc nawet tu doszło do tak zasadniczego podziału głosów, źle to wróży głosowaniu w całym Senacie – komentuje „Washington Post”.