Prawodawca (czyli Ogólnochińskie Zgromadzenie Przedstawicieli Ludowych działające pod auspicjami Chińskiej Partii Komunistycznej) dokładnie określił, że we wprowadzonym tego lata prawie chodzi o „wsparcie ekonomiczne, opiekę i zapewnienie dobrego samopoczucia" starym, trudno dającym sobie radę rodzicom przez ich dorosłe dzieci. Aby nie pozostawiać im wymówek, określono, że osoby pracujące, które mają rodziców w odległych stronach (co w czasach wielkich chińskich migracji jest niemal regułą), mogą otrzymać dodatkowe 20 dni urlopu rocznie.
Nauki Konfucjusza
Na pierwszy rzut oka inicjatywa jest godna pochwały – w końcu szacunek dla rodziców (i w ogóle osób starszych) jest głęboko zakorzeniony w tradycji konfucjańskiej – jedna z zasad Konfucjusza mówi: „niech twoi rodzice będą blisko przy tobie". Zresztą odpowiada to uniwersalnym normom zapisanym chyba we wszystkich kręgach kulturowych świata, łącznie z chrześcijańskimi przykazaniami.
W Chinach prawo do emerytury – i to wcale nie dla wszystkich obywateli – pojawiło się dopiero 15 lat temu
Problem w tym, że nowe prawo w znacznie większym stopniu odbija społeczne i demograficzne problemy współczesnych Chin niż przywiązanie do myśli konfucjańskiej. Nie mówiąc o tym, że przez ostatnie dwa tysiące lat najróżniejsze władze w Chinach wykorzystywały nauki Konfucjusza do stawiania wyśrubowanych wymogów, które w praktyce mało kto spełniał.
Ba, sam Mistrz w realnym życiu miewał problemy ze zbliżeniem się do ideału. Dość powiedzieć, że wychwalający cnoty przykładnego synostwa Konfucjusz pod koniec życia nie potrafił odnaleźć grobu matki, nie mówiąc o tym, że żadne z licznych zapisków jego uczniów nie wspominają, by troszczył się o „wsparcie ekonomiczne, opiekę i zapewnienie dobrego samopoczucia" własnym rodzicom.