Czy prezydent Dalia Grybauskait? w czasie studiów nawiązała współpracę z KGB? – taki temat podrzuciły litewskiej opinii publicznej źródła rosyjskie.
Stało się to parę tygodni przed niezwykle ważnym dla całego regionu szczytem Partnerstwa Wschodniego w Wilnie, który ma być ukoronowaniem (pierwszego) litewskiego przewodnictwa w UE. Gospodyni szczytu Grybauskait? miała w otoczeniu Angeli Merkel, Francois Hollande'a i Davida Camerona obserwować, jak prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz złoży podpis pod umową stowarzyszeniową z Unią. Kreml robi wiele, żeby się tak nie stało.
Ale w sprawie oczerniania litewskich polityków nie musi się tak bardzo wysilać. Zaczęło się 31 października od informacji z litewskich służb, która przeciekła do agencji prasowej BNS. Przeciek był ostrzeżeniem, że Dalia Grybauskait? stanie się celem „ataku dezinformacji".
Jak opisywał dziennikarz portalu Business New Europe, działo się to w dniu, w którym uczestniczyła w spotkaniu z prezydentami Estonii i Łotwy w łotewskim zamku. I mówiła tam, że obserwujemy bezprecedensową presję ze strony Moskwy, która państwom wiążącym wielkie oczekiwania z wileńskim szczytem Partnerstwa wytacza wojny handlowe i propagandowe. Wcześniej sanepid rosyjski – jak to zwykle czyni wobec krajów, z którymi Moskwa ma na pieńku – zablokował import litewskich serów. A w rosyjskiej telewizji odbieranej na Litwie pojawił się prowokacyjny film o wydarzeniach z 13 stycznia 1991 r, decydujących dla pożegnania się z sowiecką dominacją.
Kilka dni później wiadomo już było, że atak nadszedł z portalu Rubaltic.ru z rosyjskiego Kaliningradu. Pojawiła się tam sugestia, że w czasie studiów ekonomicznych w Leningradzie, które trwały podejrzanie dłużej niż standardowe pięć lat (od 1976 do 1983 r,.), dzisiejsza prezydent Litwy związała się z KGB.