Właściwie to władze w Bernie chcą robić interesy z Rosją, ale Białoruś od czterech lat jest razem z nią i Kazachstanem w Unii Celnej i wszystkie umowy handlowe dotyczą i tych krajów.
O sprzecznych uczuciach, które szargają Szwajcarami – marzącymi o dostępie do wielkiego rosyjskiego rynku i bojkotującymi reżim w Mińsku – pisze szwajcarski dziennik „Tagesanzeiger".
Zaczęło się niewinnie. Szwajcaria z innymi państwami należącymi do EFTA (Europejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu) – Liechtensteinem, Norwegią i Islandią – zaczęły negocjować z Rosją. Zaraz po rozpoczęciu rozmów Moskwa utworzyła jednak Unię Celną i dalsze negocjacje były możliwe tylko po wciągnięciu w niej Mińska i Astany. Mimo że sankcje na Białoruś zostały nałożone już w 2006 roku, rozmowy były kontynuowane.
Stosowano różne wybiegi – żadne negocjacje nie mogły się toczyć na terenie Białorusi, a na czele negocjatorów nie mógł stać Białorusin.
- Nie mieliśmy wyboru, umowa z Rosją jest zbyt ważna, by z niej zrezygnować – powiedział gazecie szwajcarski dyplomata.