Korespondencja ?z Kijowa
Pierwszy raz od wybuchu protestów prezydent Wiktor Janukowycz poszedł w sobotę na poważne ustępstwa. Zaproponował liderowi jednej z partii opozycyjnych Batkiwszczyna Arsenijowi Jaceniukowi stanowisko premiera, a liderowi innego opozycyjnego ugrupowania Udaru Witalijowi Kliczce fotel wicepremiera. Odrzucili jednak ofertę. Ale i to dla manifestantów zebranych na Majdanie było za mało. Gdy Jaceniuk zapowiedział kontynuację rozmów z głową państwa, został wygwizdany.
– Nie chcemy zmiany ludzi na górze, ale całego skorumpowanego systemu władzy – mówi „Rz" Andrij Tarasenko, jeden z liderów Prawego Sektora, radykalnego ugrupowania, które zrodziło się w trakcie protestów.
Aby utrzymać kontrolę nad Majdanem, Jaceniuk i Kliczko stawiają trudne do spełnienia przez Janukowycza żądania: natychmiastowe wybory prezydenckie, uwolnienie Julii Tymoszenko, zmiany konstytucji i zwarcie układu stowarzyszeniowego z Unią. Może to kosztować prezydenta i jego otoczenie majątek, a być może nawet i wolność.
Na przełamanie kryzysu Janukowycz czasu ma już niewiele. Bunt podnosi się na całej Ukrainie. Protestujący zajęli już kilkanaście z 24 siedzib władz obwodów, nie tylko na zachodzie kraju.