Jeszcze kilka dni temu władze tureckie ostro wypowiadały się w sprawie agresji rosyjskiej wobec Ukrainy. Podkreślały, że los krymskich Tatarów, braci Turków, jest dla nich święty. Teraz przycichły, wyraźnie nie chcą pogorszyć stosunków z Rosją, są przeciw sankcjom. Wpływowe organizacje Tatarów krymskich w tym kraju (a jest ich tu według różnych szacunków od 400 tysięcy do nawet pięciu milionów) są zawiedzione, że rząd nie działa zdecydowanie. Jak jednak powiedział wczoraj na spotkaniu z polskimi dziennikarzami przewodniczący parlamentu Cemil Cicek, Turcja nie da się nikomu podpuścić w tej sprawie. - Co Zachód zrobił w sprawie uchodźców z sąsiedniej Syrii? Nie kiwnął palcem. Społeczność międzynarodowa zachowuje się, jak widzowie na trybunach rzymskich aren z entuzjazmem reagujący na śmiertelne walki gladiatorów.
Rz: Jaka powinna być reakcja rządu w Ankarze na wydarzenia na Ukrainie?
Tuncer Kalkay:
To jest problem międzynarodowy, a nie tylko Ukrainy czy Tatarów. I zbyt poważny dla samej Turcji. Ale oczekujemy, że rząd turecki bardziej zdecydowanie zaangażuje się w tworzenie międzynarodowego nacisku na Rosję.
Czego zatem oczekujecie od świata? Operacji militarnej?