Słabe sankcje unijne

Na czarnej liście UE jest trzeci garnitur rosyjskich polityków. Ostrzejsze są sankcje amerykańskie.

Publikacja: 17.03.2014 20:06

Barack Obama zdecydował się na ostrzejszą konfrontację z Rosją niż Unia Europejska

Barack Obama zdecydował się na ostrzejszą konfrontację z Rosją niż Unia Europejska

Foto: AFP

Korespondencja z Brukseli

Spośród 21 nazwisk na unijnej liście osiem należy do Ukraińców krymskich, a 13 do obywateli rosyjskich. Jednak ci, którzy liczyli na znane nazwiska polityków czy biznesmenów, których obejmie zakaz wizowy i zamrożenie zagranicznych aktywów finansowych, srodze się zawiedli.

Wśród Rosjan jest trójka wojskowych oraz dziesięciu deputowanych, czyli – w warunkach rosyjskich – osób bez istotnego wpływu na politykę. Najwyższy rangą polityk to przewodniczący partii Sprawiedliwa Rosja oraz były szef Rady Federacji (izby wyższej parlamentu) Siergiej Mironow. Nie ma nikogo z administracji kremlowskiej czy rządu. Nie ma też oligarchów, choć jeszcze w ostatni piątek niemiecki dziennik „Bild" informował o liście kandydatów, na której mieli być szefowie Gazpromu i Rosnieftu.

Wczoraj jasne się stało, że te groźby obliczone były tylko na przestraszenie Rosjan, bo nikt w UE poważnie ich nie traktował. Czy Rosjanie się przestraszyli, okaże się dziś, gdy Władimir Putin będzie przemawiał do połączonych izb parlamentu.

Zaraz po zakończeniu spotkania ministrów spraw zagranicznych lista unijna była tajna. Staje się jawna w momencie jej publikacji w oficjalnym dzienniku urzędowym, bo wtedy sankcje wejdą w życie. Chodzi o to, żeby żaden z ukaranych nie wykorzystał czasu między ogłoszeniem sankcji a ich wejściem w życie i nie wycofał wtedy swoich pieniędzy z unijnych banków. Nazwisko Mironowa i domniemanie obecności innych polityków i wojskowych było więc informacją nieoficjalną, która potwierdziła się o godzinie 18.

Lista rozczarowała tych, którzy spodziewali się więcej.

Ale minister Radosław Sikorski uważa, że to i tak dużo. – Minęły dwa tygodnie od zapowiedzi i mamy sankcje – powiedział. Według niego wczorajsza decyzja stwarza ramy prawne dla unijnych przywódców, którzy zbierają się na szczycie w Brukseli 20–21 marca i którzy – w świetle kolejnych wydarzeń na Ukrainie – mogą pójść dalej.

Obserwatorzy wczorajszego spotkania mają jednak wątpliwości, skoro tak skromna lista sankcji i tak budziła spore kontrowersje. Najmocniej sprzeciwiały się Grecja, Cypr, Słowacja i Finlandia. Wśród tych, którzy chcieli więcej, były Polska, kraje bałtyckie, Szwecja i Wielka Brytania. – Moim zdaniem to maksimum tego, co jesteśmy w stanie uzgodnić – powiedział wysoki rangą dyplomata jednego z krajów UE. Poza tym przywódcy nie mogą podjąć decyzji prawnej, lecz tylko wysłać sygnał polityczny, np. o chęci ukarania kolejnych osób.

Tego samego dnia sankcje na Rosjan i Ukraińców odpowiedzialnych za kryzys krymski nałożyły USA. Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że skład list będzie identyczny, bo UE i USA miały koordynować swoje wysiłki. Ostatecznie jednak amerykańska lista jest dalej idąca, bo dotyka np. wicepremiera Dmitrija Rogozina oraz dwójkę doradców Putina – Władisława Surkowa i Siergieja Głaziewa.

– Decyzja jest ta sama – sankcje. Ale nie taka sama – powiedział Sikorski. Według niego Stanom łatwiej jest podjąć bardziej radykalne decyzje. Bo po pierwsze, nie mają tak silnych więzów gospodarczych z Rosją, mniej są więc narażone na odwet ze strony Moskwy. Po drugie, to sam prezydent Obama podejmuje decyzje o sankcjach, w przeciwieństwie do 28 ministrów państw członkowskich UE, którzy muszą działać w tej sprawie jednomyślnie.

Decyzja UE jest drugim etapem zapowiedzianych przez nią sankcji. Pierwszy, już wprowadzony, polegał na zawieszeniu negocjacji o nowym strategicznym porozumieniu z Rosją oraz liberalizacji wizowej. Drugi, uzgodniony wczoraj, miał dotyczyć sankcji personalnych wobec osób odpowiedzialnych za kryzys krymski. Miał być wprowadzony, jeśli rosyjskie wojska nie wrócą do koszar na Krymie.

Trzeci etap to sankcje gospodarcze, które mają być rozważane, jeśli nastąpi eskalacja konfliktu, czyli Rosjanie wejdą do wschodniej czy południowej (już poza straconym Krymem) Ukrainy. O ile jednak sankcje personalne wydawały się trudne do uzgodnienia, co pokazuje skromny zestaw nazwisk, o tyle już sankcje gospodarcze są zadaniem karkołomnym. Wprost sprzeciwia się im np. Finlandia, ale nie tylko. Wiele krajów jest zależnych od rosyjskiej energii i nie ma szybkich sposobów na zastąpienie jej innymi dostawami.

– Możliwa jest dyskusja w przyszłości o embargu na dostawy broni do Rosji. Ale to wszystko – powiedział dyplomata jednego z państw UE. Sama Polska zresztą też do sankcji gospodarczych nie namawia. Do umiaru zachęcał minister Sikorski. – Proponuję nie przesadzać z entuzjazmem, bo też za to zapłacimy, i to więcej niż inni – powiedział. Przypomniał, że ok. 7 proc. naszego eksportu idzie do Rosji. A aż 2/3 zużywanego przez nas gazu dostajemy od Gazpromu.

Powiedzieli dla „Rz":

Ulrike Guerot | Europan Council of Foreign Relations

Trudno oszacować, jaki będzie ostateczny efekt sankcji wobec Rosji. Jedno jest pewne, w początkowej fazie nie będą one miały większego znaczenia. W obecnej formie nie są zbyt uciążliwe dla rosyjskiej elity władzy i tym bardziej dla obywateli Rosji. Unia Europejska jest jak zwykle podzielona. W czasie ostatniego kryzysu finansowego wyraźnie widać było różnice pomiędzy Północą i Południem. Teraz mamy podział na Wschód i Zachód. W takiej sytuacji nie sposób uchwalić rzeczywiście dotkliwych sankcji. Mają więc charakter raczej symboliczny. Przy tym Europejczycy w większym stopniu niż Amerykanie stawiają na złagodzenie konfliktu i otwarcie kanałów dyplomatycznych dla jego uregulowania. To jest dopiero początek pewnego scenariusza, który nie został jeszcze napisany w całości. Nie wiadomo jeszcze do końca, co będzie z Krymem ani też jak daleko posunie się Putin ?w dalszych działaniach przeciwko Ukrainie.

Paweł Kowal | eurodeputowany

W najważniejszych punktach sankcje te przełamują barierę psychologiczną przed podjęciem dyplomatycznej konfrontacji z Rosją. Krótkoterminowa skuteczność sankcji jest niewielka. Przyjęte obecnie nie przyniosą szybkich reakcji ze strony Rosji poza zaognieniem relacji z Zachodem. Efektywne mogą być jedynie długotrwałe i konsekwentne reakcje na łamanie prawa międzynarodowego. Obecne sankcje mają charakter wstępny. Nie wiadomo, w jakiej sytuacji zachodni przywódcy dojdą do wniosku, że przekroczona została następna granica. Czy przy próbie aneksji Krymu przez Rosję czy dopiero w chwili działań Rosji na wschodniej Ukrainie. Na Zachodzie nie ma też jedności w tych kwestiach. Dotkliwe mogą być sankcje w dziedzinie wojskowej, dotyczące zakupu broni przez Rosję, jak w wypadku Francji. Ale Zachód ma wiele wspólnych interesów z Rosją, np. w Iranie czy Syrii. Warto przy tym pamiętać, że sankcje gospodarcze nie są jedynym kryterium skuteczności w Rosji.     —not. p.jen

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1155
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1154
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1150
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1149
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1148