Śmierć 81-letniego Corneliusa Gurlitta, właściciela imponującej kolekcji obrazów zawierającej dzieła zrabowane przez III Rzeszę, nie zmienia sytuacji prawnej całego zbioru – zapewnia rząd Bawarii. Zmieni się jednak miejsce pobytu ponad tysiąca dzieł sztuki. Zgodnie z testamentem Gurlitta jego spadkobiercą jest Muzeum Sztuk Pięknych w Bernie. Tyle wiadomo na razie. Do otwarcia testamentu nie jest jasne, czy zmarły nie zapisał niektórych płócien członkom swej rodziny.
Porozumienie obowiązuje
– Spadkobiercy są zasadniczo związani postanowieniami porozumienia zawartego pomiędzy Bawarią, rządem federalnym i Corneliusem Gurlittem – poinformowała „Rz" Johanna Reichhart, rzeczniczka bawarskiego Ministerstwa Sprawiedliwości. W porozumieniu tym zawartym w kwietniu tego roku Gurlitt zgodził się na zbadanie pochodzenia obrazów przez specjalną komisję. Zobowiązał się także do zwrotu obrazów tym osobom, których roszczenia zostaną uznane za uzasadnione.
Jeżeli, jak zapewnia bawarski rząd, porozumienie jest nadal aktualne, wszelkie roszczenia restytucji powinny być kierowane pod adresem muzeum berneńskiego. Roszczenia zwrotu już się pojawiły po publikacji 590 obrazów o wątpliwym pochodzeniu na stronie internetowej Lostart, na której prezentowana jest sztuka zaginiona. Pod tym terminem kryją się zarówno dzieła sztuki skonfiskowane Żydom uciekającym z Niemiec przed wojną, jak i odebrane siłą w trakcie Holokaustu. Na portalu znaleźć też można płótna uznane przez nazistów za sztukę zdegenerowaną i skonfiskowane na tej właśnie podstawie.
Dzieła te odziedziczył Cornelius Gurlitt po swym ojcu Hildebrandzie, który był marszandem władz nazistowskich i handlował skonfiskowanymi, jak i uznanymi za zdegenerowane, dziełami sztuki. Swoje 1280 obrazów o wartości wielu setek milionów dolarów Cornelius Gurlitt przechowywał w mieszkaniu w Monachium. Władze Bawarii wpadły na ślad kolekcji przypadkiem, podejrzewając Gurlitta o oszustwa podatkowe. Postępowanie w tej sprawie trwało do jego śmierci. Inaczej z kolekcją, która została mu zwrócona po zawarciu porozumienia z rządem Bawarii.
Podejrzane milczenie
Cała sprawa odbiła się w świecie głośnym echem, gdyż nasunęły się uzasadnione podejrzenia, iż niemieckim władzom nie zależy na ujawnieniu całej sprawy. Przez niemal dwa lata od ujawnienia kolekcji w mieszkaniu Gurlitta ukrywano ten fakt, nie śpiesząc się przy tym z ustaleniem pochodzenia obrazów. A są wśród nich dzieła Picassa, Chagalla, Matisse'a czy Liebermanna. Sprawa wyszła na jaw dopiero w październiku ubiegłego roku, i to za sprawą mediów.