Do zatwierdzenia składu nowego rządu potrzebna jest akceptacja parlamentu, dlatego Orbán zwrócił się do przewodniczącego Zgromadzenia Narodowego o zarządzenie przesłuchań kandydatów na ministrów przez adekwatne komisje parlamentarne. W związku z posiadaną przez koalicję Fideszu i Ludowej Partii Chrzescijańsko-Demokratycznej (KDNP) wiekszością dwóch trzecich głosów jest to jednak czysta formalność.
Długi okres oczekiwania na prezentację ministrów jest o tyle zaskakujący, że w składzie rządu nie ma wielu nowych twarzy. W składającym się z dziesięciu ministrów jest tylko dwóch nowych (minister sprawiedliwości László Trócsányi i minister rozwoju narodowego Miklós Seszták). Kluczowe stanowiska zachowali dotychczasowi prominentni politycy koalicji. Szefem dyplomacji został dotychczasowy minister spraw wewnętrznych Tibor Navracsics, wicepremierem i ministrem bez teki pozostał Zsolt Semjén (przewodniczący KDNP). Ministerstwo gospodarki nadzoruje Mihály Varga, stanowisko zachował także bardzo wpływowy szef gabinetu premiera János Lázár. Wśród opuszczających rząd polityków zauważalne jest odejście ministra spraw zagranicznych Jánosa Martonyiego, o czym w dobrze poinformowanych budapesztańskich kręgach politycznych mówiono już od tygodni.
W związku z bardzo zredukowaną w 2010 r. liczbą ministerstw nadzór nad poszczególnymi dziedzinami (np. edukacją czy służbą zdrowia) w praktyce sprawują wiceministrowie (sekretarze stanu). Zdaniem węgierskich komentatorów w tej grupie najwyższych rangą urzedników także można spodziewać się raczej przetasowań niż zauważalnej wymiany kadr.