Korespondencja z Brukseli
Jean-Claude Juncker będzie nowym przewodniczącym Komisji Europejskiej. A na drodze Sikorskiego do szefowania unijnej dyplomacji pojawiają się konkurenci.
Herman Van Rompuy, przewodniczący Rady Europejskiej, zakończył już konsultacje dotyczące wyboru nowego szefa Komisji Europejskiej. – Na 100 procent wiadomo, że zostanie nim Juncker – mówi „Rz" dyplomata jednego z państw UE. Były luksemburski premier ma poparcie większości kwalifikowanej w Radzie Europejskiej (szefów państw i rządów), wstępnie akceptuje go też większość eurodeputowanych. 27 czerwca na szczycie przywódców w Brukseli zapadnie decyzja o zaproponowaniu kandydatury Junckera, która zostanie następnie przegłosowana na sesji Parlamentu Europejskiego 16 lipca. Za Junckerem wypowiedziały się już dwie największe grupy polityczne – centroprawicowa Europejska Partia Ludowa oraz lewicowa grupa Socjalistów i Demokratów. Ma on też poparcie liberałów, Zielonych, być może także radykalnej lewicy. To wystarczy z nawiązką do bezpiecznej nominacji.
Natomiast ewentualna posada dla Radosława Sikorskiego zależy od ogólnej równowagi politycznej, geograficznej i płciowej na wysokich stanowiskach unijnych. To zaś szybko się nie rozstrzygnie, bo najbliższy szczyt – wbrew wcześniejszym przewidywaniom – zdecyduje tylko o szefie KE. Sikorski wydawał się mocnym kandydatem na następcę Catherine Ashton, ale grupa krajów sprzeciwia się mianowaniu Polaka na to stanowisko. Z nieoficjalnych informacji wynika, że w brukselskich kuluarach pojawiło się ostatnio nazwisko Kristaliny Georgiejewej. To pochodząca z Bułgarii obecna unijna komisarza ds. pomocy humanitarnej. – Bardzo dobra kandydatura. Kobieta z nowego państwa członkowskiego, świetnie oceniana na obecnym stanowisku, z wcześniejszym doświadczeniem w instytucjach międzynarodowych – mówi „Rz" dyplomata jednego z największych państw UE. W tej rozgrywce Polakowi może zaszkodzić fakt, że jest zbyt widoczny, co niekoniecznie musi się podobać członkom UE, zainteresowanym jednak prowadzeniem suwerennej polityki zagranicznej. Poza tym w ostatnim sporze z Rosją Polska zajmowała stanowisko, którego nie podziela większość krajów Unii.
Juncker jest chadekiem; był kandydatem na szefa KE z ramienia Europejskiej Partii Ludowej w ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego. Ponieważ chadecy wybory te wygrali, EPL, a także inne grupy polityczne w PE zażądały od Rady Europejskiej zatwierdzenia Junckera. Wśród szefów państw i rządów była jednak grupa niechętnych albo Junckerowi, albo samej idei powoływania szefa KE na żądanie Parlamentu Europejskiego. W trakcie negocjacji grupa ta jednak skurczyła się i premierzy Holandii i Szwecji zgodzili się na Junckera. Jedynym jego przeciwnikiem jest David Cameron, ewentualnie z poparciem Viktora Orbana. – Cameron sam zapędził się w kozi róg. Powiedział, że w razie wyboru Junckera Wielka Brytania wyjdzie z UE. To nie daje żadnego pola do kompromisu – tłumaczy nam unijny dyplomata. W tej sytuacji Van Rompuy zrezygnował ze swojego pierwotnego zamiaru zbudowania jednomyślności w Radzie. I Juncker zostanie zaakceptowany większością głosów przy sprzeciwie Wielkiej Brytanii i – być może – Węgier.