Rz: Jak przebiega pokojowy plan prezydenta Poroszenki?
Dmitry Tymczuk: Ukraińskim siłom zbrojnym udało się otoczyć kilka głównych miast okupowanych przez terrorystów. Po ogłoszeniu zawieszenia broni ukraińskie samoloty rozrzuciły ulotki z apelem o pokój do mieszkańców Donbasu. Jest to szansa dla tych, którzy nie dopuścili się przestępstw i nie zabijali ukraińskich żołnierzy. Wśród separatystów jest wielu przypadkowych ludzi, który dołączyli do tych bojówek wyłącznie dla pieniędzy i dlatego nie chcą walczyć do końca. Przy pierwszym ataku ukraińskiego wojska tacy „żołnierze" rzucają broń i przechodzą na drugą stronę. Plan Poroszenki jest przede wszystkim adresowany do nich.
Problem polega na tym, że jego realizacja nie jest możliwa bez całkowitej blokady granicy. Ukraińska Straż Graniczna nie kontroluje wszystkich przejść i miejscami robią się dziury, przez które Rosjanie przerzucają czołgi i wyrzutnie rakietowe. Gdy terroryści zrozumieją, że są otoczeni i odcięci od rosyjskiej pomocy, dopiero wtedy jest sens zawieszenia broni. Na razie separatyści nie idą na kompromis i ciągle atakują siły operacji antyterrorystycznej.
Tymczasem Rosja ponownie ściąga swoją armię na granicę...
Obecnie przy ukraińskiej granicy stoi ponad 16 tys. rosyjskich żołnierzy. To nie są wystarczające siły, by przeprowadzić inwazję na Ukrainę. Prawdopodobnie mają sprowokować funkcjonariuszy ukraińskiej Straży Granicznej i uniemożliwić blokadę granicy. W ten sposób ukraińskie siły zbrojne, które próbują zablokować granicę, zostały otoczone ze wszystkich stron. Z jednej strony są ostrzeliwane przez Rosjan, a z drugiej przez terrorystów.