– Doprowadziłam do powstania w Berlinie Centrum Pamięci Wypędzonych oraz moim staraniem powstał zapis w umowie koalicyjnej obecnego rządu o ustanowieniu Dnia Wypędzonych – przypomniała Erika Steinbach „Rz" swoje dwa największe osiągnięcia w karierze przewodniczącej Związku Wypędzonych (BdV).
Jak zapowiedziała w wywiadzie dla konserwatywnego dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung", nie zamierza ubiegać się w listopadzie o kolejną kadencję. – Dokonaliśmy już wyboru kandydata na przewodniczącego – zapewniła Steinbach. Jest nim 49-letni Bernd Fabritius, obecny wiceprzewodniczący BdV. Jest deputowanym do Bundestagu z ramienia CSU, adwokatem i mieszka w Monachium
– Sądzę, że nie będzie szedł drogą swej poprzedniczki, zdając sobie sprawę, że dwa–trzy pokolenia po wysiedleniach Niemców BdV musi się czuć związany zarówno traktatami międzynarodowymi, jak i realiami UE – przekonuje „Rz" Jan Rzymełka, wieloletni przewodniczący polsko-niemieckiej grupy parlamentarnej w Sejmie. Zna doskonale Erikę Steinbach i jej następcę.
Jak twierdzi pani Steinbach, osiągnęła wszystko, co zamierzała, w swej działalności na rzecz praw wypędzonych i jedynym jej życzeniem jest obecnie to, aby polepszające się stale relacje polsko-niemieckie jeszcze bardziej się znormalizowały i aby polski rząd stał się partnerem niemieckich wypędzonych.
– W tegorocznych uroczystościach Dnia Ojczyzny (Tag der Heimat) weźmie udział przewodniczący parlamentu Węgier – tłumaczy pani Steinbach, oczekując takiego samego pojednawczego kroku ze strony Polaków. – Wypędzeni są gotowi – deklaruje.