W chwili gdy Niemcy rozpoczynają wakacje w atmosferze triumfu swojej drużyny w Brazylii, tygodnik „Der Spiegel" straszy, że ich ukochana pani kanclerz opuści swój urząd, nie czekając na koniec kadencji w 2017 roku.
Angela Merkel zaprzecza. ?– Istnieje życzenie, abym porządnie pracowała przez całą kadencję, a potem zobaczymy – powiedziała w sobotnim wywiadzie telewizyjnym. „Spiegel" ma jednak własne źródła w otoczeniu pani kanclerz, która podobno nie chce przeżyć goryczy porażki w następnych wyborach, a także w samej CDU, i ma na oku funkcję sekretarza generalnego ONZ czy coś w tym rodzaju. I to jeszcze zanim odbędą się kolejne wybory.
Następczynią pani Merkel miałaby być Ursula von der Leyen, niezwykle ambitna obecna szefowa Ministerstwa Obrony, trzeciego już resortu w kolejnym rządzie Angeli Merkel, która dwa lata temu miała nadzieję, że obejmie urząd po ustępującym w atmosferze skandalu prezydencie Christianie Wulffie.
Merkel ponad wszystko
– Nic nie wskazuje na tego rodzaju zmianę miejsc. Tym bardziej że nie ma żadnych gwarancji, iż pani von der Leyen nie polegnie na obecnym stanowisku. Być może dlatego jej je powierzono – przekonuje „Rz" prof. Werner Patzelt, politolog.
Merkel jest obecnie u szczytu sławy, jest najbardziej popularnym niemieckim politykiem, nawet przed prezydentem Joachimem Gauckiem. Jest lubiana na świecie, w tym i w Polsce. Jedynie Grecy i czasami Hiszpanie domalowują na jej portretach hitlerowski wąsik, co ma być aluzją do dążenia Niemiec do dominacji w Europie.