W niedzielę przed południem walki po raz pierwszy toczyły się na przedmieściach piątego co do wielkości miasta kraju. Zginęło przynajmniej sześciu cywilów, kilkanaście budynków, w tym szkoła, zostało poważnie uszkodzonych. W centrum miasta wyczuwalna była wyraźnie woń spalenizny, przez cały dzień słychać było odgłosy ostrzału artyleryjskiego.
W ostatnich dniach Ukraińcy bardzo szybko odzyskiwali zajęte w kwietniu przez separatystów tereny. Pod koniec tygodnia padła Krasnogarowka ?i Staromichajłowka, dwa miasta bezpośrednio sąsiadujące ze stolicą Donbasu. Zajęcie Doniecka będzie jednak dla ukraińskiej armii o wiele trudniejsze.
Uzbrojeni po zęby
– Szykujemy się do długotrwałych walk. Nasza broń ciężka została rozlokowana po całym mieście. Aby zniszczyć nasze czołgi, nasze działa, Ukraińcy będą musieli zniszczyć Donieck – zapowiada Roman Liagin, jeden z „ministrów" samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej.
W ostatnich tygodniach ?z milionowego miasta wyjechała blisko połowa ludności. Mimo to prezydent Petro Poroszenko musi się liczyć ?z bardzo poważnymi stratami w ludności cywilnej, gdyby zdecydował się na szturmowanie Doniecka. To zaś mogłoby odwrócić nastroje społeczne na Wschodzie przeciw władzom w Kijowie.
Nie jest też pewne, czy Ukraińcy byliby w stanie pokonać rebeliantów w sprzyjającej tym ostatnim gęstej zabudowie. Separatyści otrzymują bowiem z Rosji najnowszą broń, często taką, jaką Kijów nie dysponuje.