Najbardziej widoczną oznaką fatalnej sytuacji gospodarczej są coraz większe problemy z zaopatrzeniem handlu, nawet w podstawowe towary. Brakuje mięsa, mleka, nabiału, środków higieny. Wciąż powtarzają się przerwy w dostawie energii elektrycznej – wielka awaria pod koniec czerwca pozbawiła prądu aż 14 z 23 prowincji kraju. Zaledwie trzy dni po jej naprawie prąd „wysiadł" ponownie w stolicy. Krótsze awarie powtarzają się co kilkanaście dni.
Prezydent Nicolas Maduro o wywoływanie problemów w zaopatrzeniu oskarża „dywersantów", „wrogów władzy ludu" i spekulantów wywożących jakoby żywność do sąsiednich państw, głównie do Kolumbii. Sposobem na ograniczanie wykupywania deficytowych towarów ma być reglamentacja i kontrolowanie kupujących. Kilka dni temu zarządzono zamknięcie przejść granicznych w godzinach nocnych.
Najnowszym pomysłem jest identyfikacja biometryczna klientów poprzez sprawdzanie odcisku palca. Już raz próbowano wprowadzić taki system na początku roku w sieci sklepów sprzedających dotowaną żywność dla najuboższych, jednak eksperyment się nie powiódł. Tym razem system jest podobno lepiej przygotowany. W wygłoszonym w środę przemówieniu prezydent zapowiedział, że będzie on obowiązywał we wszystkich sklepach, zarówno państwowych jak i prywatnych.
Oprócz trudności z zaopatrzeniem tragiczny w skutkach jest także praktyczny paraliż służby zdrowia. Wskutek braku zaopatrzenia – nawet podstawowych leków i materiałów opatrunkowych – szpitale odmawiają przyjmowania nawet ciężko chorych pacjentów. W zeszły poniedziałek minister zdrowia Francisco Armada obiecał, że rząd w trybie pilnym przyzna pieniądze na uzupełnienie zapasów w szpitalach, jednak podobne akcje przeprowadzane wcześniej poprawiały sytuację zaledwie na kilka tygodni.
Skutkiem dramatycznej sytuacji ekonomicznej są pojawiające się w ostatnich dniach pogłoski o możliwej podwyżce ceny benzyny. Posiadająca największe na zachodniej półkuli i jedne z największych na świecie zasoby ropy Wenezuela od 1996 r. rozdaje swoim obywatelom paliwo praktycznie bezpłatnie (zatankowanie pełnego baku kosztuje w przeliczeniu symboliczne kilkadziesiąt groszy).