Wszystko odbywa się przy współpracy niemieckiego wywiadu BND. Do informacji dotarł "The Independent". To może wyjaśniać, dlaczego syryjskie samoloty tak dokładnie uderzają na cele islamistów. Tylko w ciągu ostatnich 10 dni syryjskie samoloty dokonały 26 ataków m.in na bazy sunnickich ekstremistów organizacji Państwo Islamskie w mieście i prowincji pod tą samą nazwą - Raqqa.

Tajna współpraca może sygnalizować początek tego, co kiedyś było nie do pomyślenia, także dla wielu obserwatorów i analityków w Polsce. Strach przed Islamskim Państwem w Iraku i Lewancie (ISIS), obecnie Państwem Islamskim (IS), powinien prowadzić do nowych sojuszy.

Od wielu miesięcy, a dokładnie od połowy ubiegłego roku, ISIS w północnej Syrii dokonuje czystek etnicznych na chrześcijanach, alawitach, szyitach, Kurdach, a także umiarkowanych sunnitach. Generalnie, poza nielicznymi wyjątkami świat mediów o tym milczał. ISIS bowiem była na rękę tzw. Przyjaciołom Syrii, gdyż systematycznie odnosiła także sukcesy w walkach siłami rządowymi prezydenta Asada.

Jedyną siłą, która powstrzymywała marsz islamistów byli Kurdowie, przy wsparciu dozbrojonych przez Asada chrześcijan.

Teraz, kiedy Państwo Islamskie "rozlało się" na Irak, możliwe, że Stany Zjednoczone i Turcja uderzą się w piersi, przyznając się do winy w sprawie wspierania opozycji w Syrii, często nie kontrolując przepływu pomocy. To nierzadko powodowało, że wsparcie trafiało właśnie do bojowników obecnego Państwa Islamskiego.