Zarówno NATO, jak Rosja zamierzają przeprowadzić ćwiczenia, które mają większe znaczenie polityczne niż wojskowe.
W drugiej połowie września 1300 żołnierzy sojuszu (w tym polscy) i czterech państw wchodzących do programu „Partnerstwo dla pokoju" – przede wszystkim ukraińscy – przeprowadzą manewry na poligonie w Jaworowie (zachodnia Ukraina, około 20 kilometrów od granicy z Polską). Weźmie w nich udział tylko 200 amerykańskich żołnierzy. Ale będą to pierwsze od maja ćwiczenia na terenie Ukrainy, w których będzie uczestniczyć NATO. Według układanych w zeszłym roku planów państwa sojuszu kilkakrotnie miały uczestniczyć w takich manewrach, ale wojskową współpracę przerwano po wybuchu walk na wschodzie Ukrainy.
Zapowiedź znalezienia się żołnierzy sojuszu na Ukrainie (chociaż w zachodnim zakątku kraju) wywołała zdenerwowanie w rosyjskim dowództwie. Poprzednio taka nerwowość zamieniła się w konkurencyjne manewry. Na początku czerwca NATO przeprowadziło manewry „Saber Strike" w państwach bałtyckich i na morzu. Próbowano w ten sposób uspokoić republiki bałtyckie, zaniepokojone wojną na Ukrainie i groźbami ze strony nacjonalistycznych polityków rosyjskich.
Na ćwiczenia sojuszu Rosja odpowiedziała własnymi, błyskawicznie zorganizowanymi manewrami na Bałtyku i w obwodzie kaliningradzkim. „Ilość sił i środków użytych w obwodzie kaliningradzkim jest porównywalna z ilością żołnierzy i techniki zgromadzonej przez NATO w przygranicznych rejonach" – informował wtedy rosyjski resort obrony. Wojska lądowe sojuszu i Rosji ćwiczyły oddzielone tylko granicą, na morzu zaś nic ich nie rozdzielało.
Wojskowi chcą wznowić próby z bronią nuklearną na Nowej Ziemi