W przemianę rosyjskiego przywódcy w szczerego demokratę nikt już w Europie nie wierzy. Przynajmniej nie w głównym nurcie politycznym. Z Putinem nie wypada się spotykać, a jeśli już, to tylko w razie wyższej dyplomatycznej konieczności i pozując do zdjęć z zafrasowaną miną. Są jednak ugrupowania, które otwarcie z nim sympatyzują.
Putin dokonał rzeczy niezwykłej, bo zdołał zjednoczyć skrajną nacjonalistyczną prawicę i antyglobalistyczną ekstremalną lewicę. Ramię w ramię głosowały w Parlamencie Europejskim przeciwko umowie stowarzyszeniowej UE – Ukraina, której głównym krytykiem jest Moskwa.
Radziecki cień
W grupie tej znalazło się 127 eurodeputowanych, w tym na prawicy np. francuski Front Narodowy, holenderska Partia Wolności, brytyjska Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa czy polski Kongres Nowej Prawicy, czyli ugrupowanie Janusza Korwin-Mikkego.
Skrajną lewicę reprezentowały m.in. niemieckie ugrupowania Die Linke, grecka Syriza czy włoski Ruch Pięciu Gwiazd (eurodeputowani tej partii wstrzymali się od głosu).
Normalnie trudno znaleźć wartości, które połączyłyby tak odległe partie, ale rosyjski prezydent okazał się tak wszechstronny, że zadowolił wszystkich.