We wtorek odbyło się kolejne posiedzenie Rady pod przewodnictwem prezydenta Władimira Putina poświęcone rosyjskiemu internetowi. Od połowy września w Moskwie pojawiały się informacje, że Kreml szykuje się do odcięcia Rosji od globalnej sieci.
Rzecznik prasowy prezydenta w końcu zaczął dementować te informacje: Rosja nie chce się odcinać, natomiast boi się odcięcia przez Zachód. Potwierdził to rosyjski minister łączności Nikołaj Nikiforow mówiąc, że władze „szykują plan przedsięwzięć na wypadek na wypadek, gdyby Zachód spróbował zablokować nam dostęp do internetu". Jeszcze w lipcu Putin podpisał dekret nakazujący przeniesienie do Rosji serwerów poczt internetowych oraz sieci społecznych.
„Należy znacznie podwyższyć ochronę własnych sieci łączności i zasobów informatycznych, przede wszystkim tych, które wykorzystywane są przez instytucje państwowe" – powiedział we wtorek prezydent Putin otwierając posiedzenie Rady.
„Bardzo ważne jest zabezpieczenie bezpieczeństwa i stabilnej pracy rosyjskiego segmentu internetu" – dodał w języku typowym dla rosyjskiej biurokracji.
Jednocześnie zapewnił, że dostęp do sieci nie będzie ograniczany, a sam internet – „upaństwowiona". Obecnie cenzurowaniem zawartości stron internetowych i ich blokowaniem zajmuje się „Roskomnadzor". To on wnioskuje do sądów o wpisanie poszczególnych stron poszczególnych stron do „rejestru ekstremistycznych zasobów" co skutkuje zablokowanie dostępu. Głównie dotyczyło to różnych serwisów muzułmańskich, ale wiosną odcięto od sieci strony kilku opozycyjnych środków masowego przekazu. Do dziś w Rosji nie można oficjalnie wchodzi na stronę „grani.ru" czy internetowy blog Aleksieja Nawalnego (jedynie przy pomocy pirackich aplikacji).