Hurtownicy uprzedzili największe rosyjskie sieci sklepów, że jeszcze przed Nowym Rokiem dostarczane przez nich pieczywo zdrożeje średnio o 10 proc. W obwodzie kaliningradzkim chleb już w grudniu podrożał o ok. 8 proc.
Producenci tłumaczą, że zwiększyły się m.in. ceny mąki. Jeszcze tydzień temu w orędziu do Zgromadzenia Federalnego prezydent Putin ogłosił, że tegoroczne zbiory zbóż były jednymi z największych w historii. Ale pszenica na rosyjskim rynku podrożała od początku jesieni o 50 proc. To z kolei spowodowało, że producenci makaronów już zapowiedzieli podwyżki średnio o 25 proc.
– Cena na naszym rynku zależy od cen światowych wyrażanych w dolarach. Stąd bezpośrednia zależność cen pszenicy od ceny dolara – tłumaczył szef Rosyjskiego Związku Producentów Zbóż Arkadij Złoczewski. Jednocześnie ani rynek, ani władze nie potrafią zapanować nad niemal panicznym wykupywaniem kaszy gryczanej w niektórych regionach kraju. Doprowadziło to do 2,5-krotnego podwyższenia jej ceny, ale tylko w części Rosji.
A rubel tymczasem osiąga kolejne historyczne dna. Od początku roku stracił 40 proc. do dolara i 34 proc. do euro. Rozkręcająca się inflacja sprawiła, że w dużych miastach Rosjanie zaczęli uciekać od swojej waluty, kupując m.in. mieszkania. – Krytyczny dla rynku jest spadek wartości waluty o 30 i więcej procent, co zdarzyło się w tym roku. Sprowokowało to zwiększony popyt na nieruchomości. Ale to tylko pierwsza reakcja rynku, w przyszłości może nas czekać znaczna korekta – ostrzega analityk z Moskwy Maria Litiniecka.
Spadek wartości narodowej waluty wywołuje duże zdenerwowanie wśród rosyjskich przywódców. W swoim orędziu prezydent Putin wzywał do walki z „walutowymi spekulantami". Od razu odezwał się rosyjski Komitet Śledczy, który stwierdził, że taka walka należy do jego kompetencji. – Spekulacje walutą mają masowy charakter – powiedział szef Komitetu Aleksander Bastyrkin, sugerując, że ich przyczyny nie są wcale ekonomiczne, lecz polityczne.