Korespondencja z Brukseli
Ministrowie obrony NATO spotkali się w Brukseli w czwartek po raz pierwszy od szczytu w Newport we wrześniu 2014 roku, który postanowił o wzmocnieniu obecności sojuszu w Europie Wschodniej. Uzgodnili szczegóły dotyczące reformy sił szybkiego reagowania NATO, która jest odpowiedzią przede wszystkim na rosyjskie zagrożenie w obliczu wojny na Ukrainie, ale także na islamski terroryzm, który się czai u południowych granic Europy. Częścią reformy jest tzw. szpica, czyli brygada gotowa do wysłania w miejsce zagrożenia w ciągu maksimum trzech dni.
– Polska będzie dowodzić NATO-wską szpicą prawdopodobnie w 2020 roku, co oznacza, że będziemy trzecim, czwartym państwem ramowym – poinformował minister obrony Tomasz Siemoniak. Wśród innych krajów gotowych do przejęcia dowodzenia nad szpicą przed Polską są, Wielka Brytania, Francja, Włochy i być może Hiszpania. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, Polskę namawiano do zgłoszenia się jako państwo ramowe na pierwszy rok działania szpicy. Ale Warszawa uznała, że nie jest to dobry pomysł: szpica została wymyślona jako element odstraszania Rosji, lepiej więc, żeby od początku było widać zaangażowanie sojuszników z Europy Zachodniej.
Szpica to potoczna nazwa dla tzw. połączonych sił zadaniowych bardzo wysokiej gotowości (ang. Very High Readiness Joint Task Force – VJTF). Będzie się na nie składała wielonarodowa brygada w liczbie ok. 5 tysięcy żołnierzy. Uczestnicy i tzw. państwo ramowe mają zmieniać się co roku. Rola państwa ramowego ma obejmować znaczący wkład w brygadę, dowodzenie nią oraz organizowanie ćwiczeń. Szpica ma być gotowa do użycia w ciągu maksimum 72 godzin.