Rz: Premier Węgier przyjął Władimira Putina chyba w nie najszczęśliwszym momencie. Tego dnia padło Debalcewe...
Zoltan Sz. Biró: ...a Orbán w czasie swojego wspólnego wystąpienia z Putinem nawet do tego nie nawiązał i nie zwrócił uwagi na to, że działania Rosji stoją w sprzeczności z tym, czego domaga się Unia Europejska.
Czy oznacza to, że premier gotów byłby poświęcić związki w regionie na rzecz korzyści wynikających z kontaktów z Rosją?
Premier oczywiście doskonale wie, że Polska (a także państwa bałtyckie) zupełnie inaczej ocenia sytuację na Ukrainie. Domyślam się, że chciał wykorzystać wyjazd do Warszawy do przekonania polskich partnerów, że pewne decyzje, które Polacy oceniają szczególnie krytycznie, wynikają z przymusowej sytuacji, w jakiej znalazły się Węgry nieposiadające żadnych źródeł energii alternatywnych do rosyjskich. Wątpię jednak, by mu się to w pełni udało. Obawiam się przy tym, że jeśli Orbán stanie przed wyborem między współpracą „wyszehradzką" a praktycznymi zyskami z dobrych relacji z Rosją, to jednak wybierze tę drugą możliwość.
Jak tę politykę ocenia społeczeństwo węgierskie? Czy zbliżenie z Rosją jest akceptowane?