O prezydenckich ambicjach żony byłego prezydenta Hillary Clinton wiemy nie od dziś. Jeb Bush, brat jednego i syn drugiego z byłych prezydentów, choć zaliczany do pretendentów, dopiero w tym roku zdecydował się na pierwszą poważniejszą przymiarkę do Białego Domu. Od grudnia ubiegłego roku były gubernator Florydy „bada możliwość" wzięcia udziału w wyścigu o prezydenturę.
Jeb Bush bardzo cicho przygotowywał się do zgłoszenia swojej kandydatury. Jeszcze kilka miesięcy temu media prawie w ogóle o nim nie wspominały.
Gej ma pomóc
Dużo głośniej było o gubernatorze z New Jersey Chrisie Christiem, kongresmanie Randzie Paulu czy senatorze Marco Rubio. Budował jednak zaplecze zarówno polityczne, jak i finansowe do poprowadzenia kampanii.
W ubiegłym tygodniu Jeb Bush zatrudnił w roli doradcy Tima Millera, jednego z czołowych ekspertów Partii Republikańskiej w sprawach komunikacji społecznej. Miller, który jest zdeklarowanym gejem, ma w powołanym przez Busha Komitecie Akcji Politycznej „Right to Rise" pracować nad konstrukcją ataków politycznych zarówno na demokratów, jak i na kontrkandydatów do republikańskiej nominacji. Jego osoba pozwoli też na złagodzenie wizerunku Busha w oczach umiarkowanego elektoratu po bardzo ostrej krytyce dopuszczalności małżeństw osób tej samej płci.
Przed obojgiem kandydatów stoi poważne wyzwanie, jakim jest konieczność uporania się z przeszłością i zbiorową pamięcią Amerykanów dotyczącą poprzednich prezydentur.