Reklama

Jemen – wojna obcych sił

Monarchie arabskie pod wodzą Saudyjczyków włączyły się w konflikt w najbiedniejszym kraju regionu. Z obawy przed Iranem.

Aktualizacja: 27.03.2015 06:00 Publikacja: 26.03.2015 23:01

Sana. Tu spadły w czwartek przed świtem saudyjskie bomby

Sana. Tu spadły w czwartek przed świtem saudyjskie bomby

Foto: AFP

Na razie Arabia Saudyjska przeprowadziła naloty na pozycje proirańskich rebeliantów w Sanie, stolicy Jemenu – swojego południowego sąsiada. Gotowa do walki jest jednak cała saudyjska armia – 150 tysięcy żołnierzy. Poinformowała o tym telewizja Al-Arabija nadająca z Dubaju, ale posiadająca większościowy kapitał saudyjski. Według tego samego źródła w Jemenie interweniuje nie sama Arabia Saudyjska, ale koalicja monarchii arabskich, w której są też Zjednoczone Emiraty Arabskie, Katar, Bahrajn, Kuwejt, Maroko i Jordania. Gotowość wysłania wojsk do operacji lądowej zgłosiły Egipt, Jordania i Sudan, a nawet Pakistan (kraj muzułmański, ale nie arabski).

– Tylko cud może uratować Jemen przed losem Syrii, Iraku czy Libii. Modlę się o cud – skomentowała najbardziej znana jemeńska blogerka Afrah Nasser mieszkająca w Szwecji.

– Po południu Sana była spokojna, nie było żadnych walk, prawie nikt się nie pojawiał na ulicach. Urzędy wstrzymały pracę. Trudno powiedzieć, w co się ten konflikt przerodzi. Na razie celem ataku lotniczego były najważniejsze obiekty militarne opanowane przez Hutich i wspierające ich oddziały lojalne wobec byłego prezydenta Alego Abdullaha Saleha – powiedział „Rz" prof. Adnan Jasin al-Maktary, politolog z uniwersytetu w Sanie.

Rozkaz do ataku na Hutich, szyickich rebeliantów, którzy od zeszłego lata podbili znaczną część Jemenu ze stolicą na czele, wydał saudyjski król Salman bin Abdulaziz.

Saudyjczycy twierdzą, że w wyniku ataków lotniczych przeprowadzonych we wczesnych godzinach rannych w czwartek udało im się zabić kilku przywódców ruchu Hutich oraz całkowicie zapanować nad jemeńską przestrzenią powietrzną.

Reklama
Reklama

Huti użyli ostatnio samolotów do ataku na siedzibę prezydenta Abd Rabbu Mansura Hadiego w Adenie, drugim co do ważności mieście, do którego uciekł przed nimi z Sany. Arabia Saudyjska rozpoczęła interwencję, gdy wydawało się, że Aden lada moment wpadnie w ręce Hutich. Hadi uciekł w środę wieczorem z tego portowego miasta. Najpierw spekulowano, że za granicę, potem że do słabo zaludnionych prowincji na południowym wschodzie, a w końcu, że do sąsiedniego Omanu (jedynego kraju Zatoki Perskiej, który nie bierze udziału w interwencji w Jemenie).

– W Adenie w czwartek pod wieczór walki trwały i to kilka kilometrów od centrum miasta – powiedział „Rz" szef tamtejszej gazety „Attarik" Ajman Mohamed Naser. – Wszystko jest zamknięte, sklepy, szkoły, biura, prąd raz jest, raz go nie ma.

Wsparcie „prawomocnego prezydenta Hadiego" jest głównym z oficjalnie podawanych powodów zbrojnej interwencji w Jemenie. Kluczowe jest jednak to, kto chce pozbawić władzy prezydenta – organizacja, za którą stoi Iran, największy wróg Saudyjczyków. Ich poprzedni król, jak wynikało z tajnych dokumentów ujawnionych przez WikiLeaks, namawiał Amerykanów do „odcięcia głowy wężowi", czyli zbombardowania Iranu w celu zniszczenia jego obiektów atomowych.

Teheran też potraktował atak jak uderzenie we własne interesy. Ostro skrytykował „podżeganie wojny domowej pod dyktando Amerykanów". Amerykanie nie biorą udziału w atakach, ale szef dyplomacji John Kerry pochwalił „działania koalicji". USA są zaniepokojone rozszerzeniem irańskich wpływów na południowym krańcu Półwyspu Arabskiego przy ważnych szlakach transportu na Morzu Czerwonym (cena ropy podskoczyła o parę procent). Jemen już wcześniej drażnił USA, ale z powodu silnych tu terrorystów sunnickich, przez wiele lat Al-Kaidy, a ostatnio także Państwa Islamskiego.

Zdaniem prof. Al-Maktariego konflikt nie ma charakteru religijnego, lecz polityczny. Nie jest to starcie szyitów z sunnitami, choć szyitami są i Huti, i odsunięty trzy lata temu od władzy prezydent Saleh, a sunnitami obecny prezydent Hadi i monarchie, które rozpoczęły interwencję w Jemenie.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1266
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1265
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1263
Świat
Siarhiej Cichanouski: Nie złamali mnie w więzieniu, będę walczył do końca
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1262
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama