Dwa tygodnie temu wydawało się, że wszystko jest załatwione. Biały Dom ogłosił wówczas historyczny kompromis zakładający stopniowe zniesienie sankcji nałożonych na Iran w zamian za radykalne ograniczenie przez Teheran skali wzbogacania uranu oraz dopuszczenie ścisłych i regularnych kontroli międzynarodowych inspektorów. Szczegóły umowy mają być ustalone do 30 czerwca.
Jednak w nocy z wtorku na środę Biały Dom i Kongres zawarły kompromisowe porozumienie, zgodnie z którym amerykańscy deputowani będą mieli 30 dni na zatwierdzenie porozumienia wcześniej wynegocjowanego przez prezydenta.
– To ryzykowne założenie, bo wielu senatorów jest przeciwnych umowie z Iranem, podziela obawy Izraela w tej sprawie – mówi „Rzeczpospolitej" Sanford Garland Henry, ekspert Królewskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (Chatham House) w Londynie.
Dwa miesiące temu republikanie w Kongresie zgotowali izraelskiemu premierowi Beniaminowi Netanjahu gorące przyjęcie.
Do tej pory Obama mógł samodzielnie podpisać umowę, a Kongres miał jedynie prawo wstrzymać decyzje o zniesieniu części sankcji wobec Iranu (większość mieści się w prerogatywach prezydenta).