Komisja Europejska w środę oficjalnie przedstawi agendę migracyjną dla UE, która ma zawierać sposoby zarządzania wielką falą imigrantów z Afryki docierających do Europy przez Morze Śródziemne. – Strategia jest ciągle dyskutowana i poprawiana, ostateczna wersja będzie dopiero w środę – przekonywała wczoraj rzeczniczka KE Natasha Bertaud. Z nieoficjalnych przecieków wynika, że KE miałaby zaproponować dystrybucję uchodźców pomiędzy państwa członkowskie, z uwzględnieniem takich kryteriów, jak wielkość ludności, produkt krajowy brutto, bezrobocie czy liczba imigrantów przyjętych do tej pory. Miałaby się ona odbywać w formie obowiązkowych kwot. Na taki zapis nie zgodzili się co prawda niektórzy przywódcy UE (w tym premier Ewa Kopacz) na ostatnim szczycie w marcu, ale szef Komisji Jean-Claude Juncker nie ukrywał potem, że pracuje nad kwotami. Ma poparcie Berlina, ostatnio także Paryża. Przeciw są przede wszystkim kraje naszego regionu oraz Wielka Brytania. – Ale wszyscy zgodzili się na to, żeby przygotować system dystrybucji imigrantów – przypomniała rzeczniczka KE. Tyle że ta zgoda nie zawierała wyrażenia „obowiązkowe kwoty". W idealnym scenariuszu kraje miałyby dobrowolnie zgłaszać gotowość przyjęcia imigrantów. Widać jednak, że przy ogromnym ich napływie dobra wola nie wystarczy i znów większość uda się do Niemiec i Szwecji.

O jakich liczbach mówimy? Po pierwsze, poza UE w obozach dla uchodźców czekają na decyzję ci, którzy formalnie już mają prawo do azylu. KE chciałaby, że Unia wzięła w tym roku 20 tys. takich osób. Po drugie, codziennie płyną do UE łodzie z imigrantami z Afryki, głównie z Libii. Przez pierwsze cztery miesiące roku przypłynęło ich blisko 64 tys. Jeśli trend się nie zmieni, to w skali całego roku będzie ich ok. 190 tys. Według szacunków Frontexu zdecydowana większość z nich – nawet 80 proc. – to uchodźcy, a nie imigranci ekonomiczni. Mówimy więc w sumie o ok. 170 tys. osób tylko w tym roku.

Ile musiałaby wziąć Polska, gdyby Bruksela przeprowadziła pomysł obowiązkowych kwot? Jeśli zastosować klucz PKB, to ok. 5 tys. Jeśli wielkości populacji – to nawet ponad 12 tys. Nie wiadomo, jak ma działać kryterium liczby uchodźców przyjmowanych do tej pory. Czy brak doświadczenia będzie oznaczał ulgę w kwocie czy wręcz przeciwnie – większe obciążenie. W każdym scenariuszu jednak mówimy o poważnych liczbach, biorąc pod uwagę obecne polskie doświadczenia. W 2014 roku przyjęliśmy zaledwie 2700 osób.

W zamyśle Brukseli te działania mają być nadzwyczajne. Bo w dłuższym terminie UE powinna zmniejszyć napływ uchodźców z kierunku Morza Śródziemnego. KE proponuje akcję militarną wymierzoną w przemytników. W poniedziałek tę propozycję miała przedstawić w Nowym Jorku Federica Mogherini, szefowa unijnej dyplomacji. UE nie jest członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ, ale w jej imieniu formalnie wnioski mogą składać stali członkowie ze strony UE, a więc Wielka Brytania lub Francja.