Rząd federalny powinien wykazać się odwagą cywilną – takie słowa skierował właśnie wicekanclerz Sigmar Gabriel (SPD) pod adresem kanclerz Angeli Merkel (CDU). Sekretarz SPD Jasmin Fahimi poszła jeszcze dalej, ostrzegając panią kanclerz w wywiadzie prasowym, że „nie powinna okazywać podległości wobec USA". Tak mocne słowa świadczą o narastającym kryzysie w łonie koalicji rządowej. Przy tym mało kto liczy się z rozpadem rządu Angeli Merkel. Na razie.
W dobrej wierze
Rzecz dotyczy szpiegowania przez NSA, amerykański wywiad elektroniczny, niemieckich firm, europejskich polityków i instytucji. Wszystko przy czynnej pomocy niemieckiego wywiadu BND, którego działalność nadzorują szef urzędu kanclerskiego i pośrednio sama pani kanclerz. Angela Merkel nie zaprzecza, że wywiady współpracowały ze sobą. Zapewnia też, że jej współpracownicy z urzędu kanclerskiego działali zawsze w dobrej wierze. Jednak nie tego oczekuje od niej wicekanclerz i szef koalicyjnej SPD Sigmar Gabriel.
Domaga się, aby rząd przedstawił odpowiedniej komisji Bundestagu dane dotyczące konkretów współpracy BND z amerykańskim wywiadem, tym samym zresztą, który podsłuchiwał komórkę pani kanclerz. Gabriel chce także, aby Berlin zażądał od Waszyngtonu danych na ten temat. W gruncie rzeczy chodzi o listę tzw. selektorów, a więc haseł stosowanych przez NSA do przeczesywania powodzi danych elektronicznych dostarczanych im w ostatnich latach przez BND. Takich haseł było co najmniej kilkadziesiąt tysięcy.
Biznes chce wiedzieć
Wiadomo już, że były wśród nich hasła świadczące o wielkim zainteresowaniu Amerykanów niemieckimi oraz europejskimi firmami, począwszy od Siemensa, poprzez Deutsche Bank i Mercedes-Benz, po firmy konkurujące bezpośrednio z amerykańskimi koncernami, jak EADS, znany pod obecną nazwą Airbus Group. EADS był producentem nie tylko europejskiego myśliwca Eurofighter, ale i satelitów szpiegowskich czy rakiet dla francuskiego programu jądrowego. Airbus był też bezpośrednim konkurentem Boeinga w staraniach o kontrakty dla amerykańskiej armii.
Wicekanclerz Sigmar Gabriel, który jest także ministrem gospodarki, zapewnia, że otrzymuje wiele pytań od przedstawicieli niemieckiego biznesu mocno zaniepokojonych tym, co zdołali wyszpiegować Amerykanie. Uzyskanie dostępu do listy selektorów pozwoliłoby na ocenę szkód, jakie ponieśli. Amerykanie nie chcą o niczym słyszeć.