Emisja filmu „Miasto 44" w drugim programie niemieckiej telewizji publicznej ZDF była szeroko reklamowana. Do jego obejrzenia zachęcały nie tylko zwiastuny w programie i w Internecie, ale i długi materiał w głównym wydaniu popularnego serwisu informacyjnego „heute journal". Po emisji filmu wyemitowano świetny dokument wyjaśniający tło Powstania.
O ile można się spierać o artystyczne walory filmu Komasy, to jednak jedno jest pewne – jeszcze nigdy jakakolwiek niemiecka telewizja nie przygotowała dla swoich widzów tak długiej i intensywnej lekcji na temat największej obok Katynia polskiej traumy XX wieku. Po kompromitacji wywołanej przez emisję serialu „Nasze matki, nasi ojcowie" wypada oddać honor kierownictwu ZDF, że tym razem wszystko było tak jak należy.
Przeglądając reakcje niemieckich internautów najbardziej poruszył mnie wpis widza na Twitterze, który napisał: „A więc to byli nasi »prawdziwi ojcowie», o których nam nie mówiono". Powstanie Warszawskie było do niedawna nieznane szerszej publiczności w Niemczech. Może teraz to się zmieni. Dobrze, jeśli tak się stanie. Szkoda tylko, że tak późno. I szkoda, że nikt z odpowiedzialnych za hekatombę Warszawy Niemców nie poniósł za nią kary.
W materiale poprzedzającym emisję filmu głos zabrał m. in. Tomasz Lis. Przekonywał w nim, że pokaz obrazu Komasy ma nie tyle służyć przypomnieniu winy Niemców za zbrodnie popełnione w czasie Powstania, co uświadomieniu niemieckim widzom, dlaczego Polacy kochają wolność. To bardzo mądre zdanie. Trzeba oddać chwałę bohaterom Powstania i uświadomić sobie ogrom zła wyrządzony Polakom przez Niemców. Ale trzeba też spojrzeć w przyszłość i wyciągnąć wnioski na dziś – trzeba robić wszystko, by Polacy i Niemcy nie byli już nigdy wrogami, lecz przyjaciółmi.