Takie sankcje mogą grozić na mocy ustawy, którą wprowadzono w związku z walką z cyberprzemocą w sieci. Jednak jej krytycy wskazują, iż w związku z przyjęciem nowego prawa może dojść do uprzywilejowania wyznawców religii, co ostro krytykuje Nowozelandzkie Stowarzyszenie Humanistów. Mark Honeychurch, prezes stowarzyszenia zwraca uwagę, że aż 40 proc. Nowozelandczyków nie identyfikuje się z żadną religią.
Na mocy przyjętego przez nowozelandzkich ustawodawców prawa osoby uczestniczące w "cyfrowej komunikacji" (chodzi przede wszystkim o aktywność w internecie) nie mogą "uwłaczać nikomu z powodu koloru skóry tej osoby, jej rasy, pochodzenia etnicznego, przekonań religijnych, płci, orientacji seksualnej lub niepełnosprawności". Według Honeychurcha w związku z dalszymi zapisami ustawy osoby, których wypowiedzi zostaną uznane za bluźnierstwa lub które obrażą wyznawców jakiejś religii, będą musiały liczyć się z grzywną, która może wynieść nawet 50 tys. dolarów lub karą dwuletniego więzienia.